wspólna droga przez lasSą takie książki, które wyrastają z gleby przyjaźni. Przyjaźń jest ważna dla ekologicznego myślenia i takiego stylu życia – szczególnie dziś, po dziesięcioleciach rozwoju działań ekologicznych, prób stosowania ekologicznej polityki, ekologicznego prawa. Wiemy już, że musimy działać w krajobrazach zniszczeń i klęski. Tam kontynuować działanie – ukierunkowane głównie na obronę tych, którzy są najbardziej dotknięci zmianami klimatu, głodem, brakiem wody pitnej, chorobami niesionymi przez smog, zatrucie gleby, złe warunki bytowania. I tu ważna jest przyjaźń, spotkanie rozumiejących się ludzi – ich współpraca, współtworzenie.

Pisując o ekologii, dostępuję łaski obracania się wśród ludzi dobrej woli. Moi czytelnicy to nie anioły, a z pewnością świętych wśród nich nie tak wielu. Ludzie dobrej woli miewają wady i przywary, bywają wzajem dla siebie irytujący. Nierzadko mają tak odmienne od siebie poglądy, że nawet nie mogą pokłócić się ładnie. Ekologów łączy jednak wiara w to, że chociaż możliwy jest egoistyczny zysk, możliwa jest osobista korzyść czy przyjemność, to jest także szansa na to, aby zaistniało dobro wspólne, aby przyszedł czas ogólnej poprawy. Łączy ich też nadzieja na dobre spotkanie, łączą ich gesty życzliwości i zrozumienie dla pojęcia wyobraźni miłosierdzia. Dzięki wspomnianej wyżej życzliwości omawiane tu książki znalazły się na moim stole, bo wszystkie trzy bardzo ekologiczne.

O tym, jakie sprawy są ważne dla autorów – jeszcze będę pisał. Zacznę jednak od najważniejszego – od tego, że dzieła te wyrosły z gleby przyjaźni. Przyjaźń bowiem jest ważna dla ekologicznego nurtu myślenia, a także dla ekologicznego stylu życia. Ważna jest szczególnie dziś – po dziesięcioleciach rozwoju działań ekologicznych, badań ekologicznych, prób stosowania ekologicznej polityki, ekologicznego prawa. Dziś wiemy, że planeta, Ojczyzna ludzi, nie ma nigdzie takiego pstryczka czy pokrętła, którym można było przestawić ją z trybu GROZA na tryb NADZIEJA. Są miliony tych, co uczynili z ekologii najważniejszy drogowskaz swojego życia, są miliony czytelników encykliki papieża Franciszka Laudato si’, którzy zrozumieli, że iść za Jezusem trzeba teraz ścieżką ekologii – ale te miliony pojmują, że nie zobaczą spektakularnych i globalnych skutków swoich starań, że muszą się przygotować na widok postępujących zniszczeń i klęsk. Wiedzą, że właśnie w takich krajobrazach przyjdzie im kontynuować działanie – a więc przede wszystkim obronę tych, którzy najbardziej są dotknięci zmianami klimatu, głodem, brakiem wody pitnej, chorobami niesionymi przez smog, zatrucie gleby, złe warunki bytowania. Bronimy środowiska dla naszych rodzin, domów, naszych wsi i miast, kraju – a czynimy to, cały czas pamiętając o globalnym zasięgu zagrożeń. Wypracowujemy normy i sposoby ratowania człowieka w przyrodzie, aby także gdzieś daleko ocalała przyroda i ludzie mogli mieć więcej nadziei. I tu ważna jest przyjaźń, spotkanie rozumiejących się wzajem ludzi – ich rozmowa, wspólna praca, wspólne tworzenie. Każda z trzech książek, o jakich dzisiaj rozmawiamy, to wynik spotkania. Trzeba więc na początku wymienić osobę, która występuje jako autor we wszystkich trzech – a to Zbigniew Smoczek, poeta z pokaźnym dorobkiem, emerytowany leśnik znający i kochający las, sentymentalny myśliwy z czułością piszący o jego mieszkańcach, zatroskany o znikające gatunki zwierząt. Jego głos jest ważny, leśnicy i myśliwi nie są ulubieńcami ekologów – szczególnie gdy podają przepisy na potrawy z dziczyzny. Przeczytajmy, jak pisze. Jest o czym pomyśleć!

Zbigniew Smoczek nawiązał współpracę z księdzem Janem Mazurem oraz z literaturoznawcą i poetą Andrzejem Sulikowskim, a także z fotografem Ryszardem Czeraszkiewiczem i malarzem Wacławem Jagielskim. Wkład tych dwu twórców jest istotny – ich zdjęcia i obrazy zachwycają. Zachwyt jest tu ważnym czynnikiem i z punktu widzenia ekologii, i z perspektywy przyjaźni. Rozum i wiedza nakazują bronić przyrody, ale energia i upór obrony muszą mieć emocjonalną motywację, urodą świata trzeba się zachwycić. Dlatego mają swoją siłę argumentu zdjęcia Czeraszkiwicza w albumie Krzyk i w Śladach i okruszynach. Notatkach leśniczego Smoczka, a tom poetyckich refleksji tegoż autora Opowieści z lasu ożywa, rozpędza się dzięki malarstwu Jagielskego, pełnemu dynamizmu, mocnemu w barwie, z rozmachem rysującemu własną wizję przyrody. Warto sięgnąć do tych książek – otwierają nowe punkty widzenia, są osobiste, mocne w obrazowaniu strat i zagrożeń. Przyjazna współpraca autorów jest znakiem trudnej nadziei – wzywa, aby zwołać przyjaciół, zmówić się i zorganizować, a dopiero razem przeciwstawiać się chciwości, głupocie, egoizmowi – krótkowzrocznej cywilizacji zagłady. Te przestrzenie, które uda się zagospodarować tkanką przyjaznych więzi, zyskują w katastrofie zwiększone szanse przetrwania, obrony najsłabszych.

Fundamentem znaczeniowym dramatycznie przemawiającego albumu Krzyk są celnie dobrane przez ks. Mazura aforystycznie zwięzłe cytaty z encykliki Laudato si’. Dwa z nich są wyjątkowo celne; „Ziemia, którą otrzymaliśmy, należy również do tych, którzy przyjdą po nas” (LS 159). To zdanie otwiera album. A obrazy wycinanych lasów, ginących na szosach zwierząt komentuje drugie zdanie: „Nikt nie chce wrócić do epoki jaskiniowej, ale konieczne jest spowolnienie marszu” (LS 114). Te myśli warto przedyskutować w gronie przyjaciół. Zanim się zacznie razem działać – to trzeba mieć przegadane.

Piotr Wojciechowski