Kampania na rzecz ocalenia Doliny Rospudy stała się symbolem walki o polską przyrodę. Zaangażowała wiele osób z najróżniejszych środowisk.
Podpisując się pod 'Apelem Ludzi Kultury w obronie Doliny Rospudy' napisałem: „Vaclav Havel powiedział niedawno, iż nie rozumie, dlaczego naszym globalnym ideałem jest produkcja ciągle rosnącej liczby samochodów, co niesie ze sobą konieczność budowy większej liczby dróg i autostrad, a tym samym postępujące nieodwracalne niszczenie świata. Ja też tego nie rozumiem, ale wiem, że Polska nie chce wyłamać się z owych globalnych celów i buduje kolejne drogi. Nie będziemy przez to szczęśliwsi, bardziej radośni i spełnieni; będziemy dalej nerwowo spieszyć się z jednego miejsca w inne. Ale nie możemy przy tym niszczyć tych nielicznych skarbów, jakie jeszcze mamy. Dolina Rospudy to złożone procesy przyrodnicze i wieki ewolucji, odbywające się pod miłującym okiem Stwórcy i Pana Świata; to ogromny dar jaki mamy. Mamy też alternatywne propozycje dla Via Baltica. Obyśmy nie wstydzili się swoich wyborów...”


W niedzielę 25.02.2007 nad Doliną Rospudy pojawiły się krzyże. Mieli je w rękach mieszkańcy Augustowa, którzy użyli je jako akt oskarżenia.
Przeciw komu?
Przeciw osobom pilnującym cudownego skrawka polskiej przyrody?
Przeciw urzędnikom, którzy od lat nie potrafią załatwić bezpiecznego tranzytu prze ich miasto?
Przeciw swojej bezradności i irytacji?
Bo chyba nie przeciw Temu, który stworzył nasz świat, z miłością czuwał nad całą jego ewolucją, który ofiarował swego Syna, aby go odkupił i który stale próbuje poruszać serca i sumienia do troski o dobro wspólne, do odpowiedzialności i solidarności.
Dlaczego zatem pojawia się konfrontacja 'ekolodzy' - 'wierzący'? Co chrześcijanie mówią dziś o ochronie przyrody? Jakim językiem wyrażają swoje stanowisko? Na sesji inauguracyjnej III Ogólnopolskiego Kongresu Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich 11.06.2005 w obecności Księży Prymasa, Nuncjusza Apostolskiego, Przewodniczącego Episkopatu oraz licznych gości prezentowałem temat 'Chrześcijanin a ekologia'. Starałem się uświadomić obecnym, iż problematyka ekologiczna jest jednym z najbardziej kłopotliwych i trudnych wyzwań współczesności, zarówno dla świata polityki i gospodarki, jak i dla Kościoła. Postawiłem wtedy publicznie kilka trudnych pytań...
Dlaczego chronimy przyrodę? Czy dlatego, że dostarcza nam niezbędne dla życia surowce i teren do rekreacji? czy też dlatego, że doświadczyliśmy fascynacji jej bogactwem, pięknem i dzikością?
Czy cenne tereny przyrodnicze zagrożone zniszczeniem obronimy wyliczając ich wartość dla nauki, technologii, turystyki czy medycyny? czy też ucząc miłości do przyrody i szacunku dla niej, jako wartości samej w sobie?
Czy decydujemy się na proekologiczne wybory ze względu na modę i estrawagancję czy nasze motywy wypływają z odpowiedzialnej troski za świat w którym żyjemy? Dlaczego idea ciągłego zwiększania konsumpcji zyskuje więcej zwolenników niż idee ochrony życia? Dlaczego tak wielu współczesnych jest tak mało wrażliwych na piękno przyrody?
To tylko kilka pytań z licznych, jakimi można próbować charakteryzować spór pomiędzy różnymi propozycjami ochrony przyrody i rozwiązania kryzysu ekologicznego.
Warto zapytać: Jaka w tym wszystkim powinna być postawa chrześcijanina? Którą opcję powinna wybrać osoba poważnie traktująca swą katolicką wiarę i przesłanie ewangeliczne?
Osobiście sądzę, że ekologiczne SOS jest świadectwem zdrowego rozsądku i istniejącego jeszcze wśród ludzi instynktu samozachowawczego. Wskazuje też na istnienie czystych intencji większych aniżeli egoizm i prywata. Bo ochrona środowiska naturalnego wypływa z przykazania miłości bliźniego i siebie. Odpowiedzialność za przyrodę jest wyrazem miłości Boga i Jego dzieł.
Według Ojca Świętego Jana Pawła II najlepiej nasz stosunek do innych stworzeń określają słowa 'stróż', 'gospodarz' (por. RH 15). Świat został nam powierzony (por. Rdz 1,27- 31. 2,15) i kiedyś będziemy składać raport ze swej działalności. „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu...” - być może zapyta Bóg, jak w owej ewangelijnej przypowieści (por. Łk 16, l n).
Można powiedzieć, iż wśród konkretnych i aktualnych w obecnej dobie wskazań Pana są i ekologiczne 'znaki czasu'. Możemy je usłyszeć codziennie a ich natężenie nie słabnie. Można ich nie dostrzegać, można ich świadomie nie przyjmować. Ale, czy jako chrześcijanin mam do tego prawo?
To ważne pytanie, bowiem często chrześcijanin - dziedzic Bożego stworzenia, który aktywnie uczestniczy w odnowie oblicza ziemi umie też to oblicze zniekształcać i niszczyć, więcej: umie być bardzo agresywny i destrukcyjny. A przecież katolicka nauka społeczna uczy, iż tam gdzie jest wrażliwość na potrzeby stworzeń, jest również troska o bliźnich, a gdzie bezwzględnie eksploatuje się przyrodę, wykorzystuje się też innych ludzi. Biedni są razem z przyrodą ofiarami chciwości i barbarzyństwa.
W ujęciu KNS, troska o przyrodę i ochronę środowiska jest też troską o stworzenie i łączy się z ochroną przestrzeni socjalnej, kulturowej, duchowej, ze środowiskiem wartości, gdzie sens, prawda, dobro, piękno będą wyznaczać środowisko i przestrzeń autentycznego rozwoju. Jest to wspólna troska o oikos, polis i oikumene, gdzie człowiek żyłby w harmonii z przyrodą, drugim człowiekiem, samym sobą i z Bogiem.
Widać tu zatem dobrze podstawowy sporu o wybór sposobu życia przez człowieka: czy będzie to wybór afirmujący wartość i bogactwo całego życia, czy też kreujący rozwój utożsamiany błędnie ze wzrostem konsumpcji i większą eksploatacją przyrody?

Stanisław Jaromi OFM Conv.

Opublikowano w Zielonym Zeszycie REFA 2007