wiatr unosi nasionaZa nami COP26, kolejna konferencja ONZ w sprawie zmian klimatu. Przedstawiciele niemal dwustu państw zaakceptowali porozumienie podczas szczytu klimatycznego w Glasgow po wprowadzeniu łagodzących poprawek. Organizacje ekologiczne niejednokrotnie komentowały, że postanowienia są niewystarczające, aby powstrzymać zmiany klimatu. Przyjrzyjmy się temu, co pisał o. Stanisław Jaromi w Boskiej Ziemi, odnosząc się do szczytu COP24, który odbywał się w Katowicach w 2018 r. Cytując Franciszkowy fragment Pochwały stworzenia, przedstawił swoje przemyślenia dotyczące zmian klimatycznych, globalnego ocieplenia.

 

Pochwalony bądź, mój Panie, przez brata Wiatr i przez powietrze, słotę, spiekotę i każdą pogodę, którymi wspierasz wszystkie Twe stworzenia.

W Katowicach na szczycie klimatycznym COP24 w grudniu 2018 r. było prawie 30 tys. ludzi. Wybitni politycy, aktywiści, negocjatorzy, biznesmeni. Był Arnold Schwarzenegger i Al Gore, ale największą gwiazdą szczytu w Katowicach okazała się 15-letnia Greta Thunberg. W brytyjskim parlamencie wołała: „Prawdopodobnie nie mamy przed sobą przyszłości. Dlatego, że przyszłość ta została sprzedana, aby mała liczba ludzi mogła zarobić niewyobrażalne kwoty pieniędzy. Jest nam kradziona za każdym razem, gdy powtarzacie, że wszystko jest możliwe i żyje się tylko raz. Okłamaliście nas. Dawaliście nam fałszywą nadzieję. Powiedzieliście nam, żeby patrzeć z nadzieją w przyszłość. A najsmutniejsze jest to, że większość dzieci nawet nie zdaje sobie sprawy z losu, który nas czeka. Nie zrozumiemy tego, zanim będzie już za późno. A i tak jesteśmy szczęściarzami. Ci, którzy będą cierpieć najbardziej, już ponoszą konsekwencje. Ale ich głosy nie są słyszane”.

Co to mówi o kondycji współczesnego świata?

Prof. Piotr Skubała z Katowic w artykule podsumowującym szczyt klimatyczny dla pisma „AURA. Ochrona środowiska” pisze: „O COP24 nie można mówić jako o spektakularnej porażce, bo jednak doszło do podpisania porozumienia przez wszystkie strony uczestniczące w wydarzeniu. Wszystkie strony wyraziły wolę dalszego działania na rzecz ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Podpisały się też takie kraje, jak Rosja, USA czy Arabia Saudyjska, które wcześniej przez wiele dni blokowały wszelkie ustalenia. Jednak Georgette Mosbacher, ambasador USA w Polsce, powiedziała dziennikarzom, że jej prezydent wyraził się jasno, iż USA bezdyskusyjnie wycofają się z Porozumienia paryskiego. Trudno jednak określić konferencję katowicką jako sukces. To był raczej szczyt straconych ambicji”.

Spędziłem wtedy w Katowicach prawie dwa tygodnie i zobaczyłem rzesze wspaniałych, empatycznych ludzi z całego świata, którzy doświadczają podobnych do moich emocji, są autentycznie zatroskani naszym ludzkim losem i robią wiele, aby zmienić bieg rzeczy. To mi daje nadzieję i pozwala spokojnie zasnąć, a po przebudzeniu działać i szukać dobrych rozwiązań, aby dać szansę moim najbliższym, wszystkim ludziom i milionom istot pozaludzkich na spokojne życie w przyjaznym, bezpiecznym świecie.

Zjawisko zmian klimatycznych ma aspekty nie tylko naukowe, środowiskowe i społeczno-ekonomiczne, ale także etyczno-moralne. Dotyka bowiem wszystkich, a szczególnie najuboższych z nas, którzy są narażeni na jego skutki – powiedział kard. Pietro Parolin na forum ONZ. A prestiżowy magazyn naukowy „Science” zwraca uwagę, że papież Franciszek bardzo uważnie wsłuchuje się w głosy płynące ze strony klimatologów i ekologów ostrzegających przed skutkami globalnego ocieplenia.

 

pochwalony bądź przez brata wiatr

 

O zmianach klimatycznych nasłuchaliśmy się w Polsce mnóstwa bzdur, zwykle produkowanych przez marketing i tzw. think tanki wielkiego przemysłu opartego na paliwach kopalnych, bezrefleksyjnie powtarzanych również przez media katolickie. Czy wypowiedzi papieża Franciszka i watykańskich dyplomatów zmienią to nastawienie?
Jeden z pierwszych komentarzy na mym ekoblogu na e-KAI.pl domagał się podjęcia tematu „szumu wokół globalnego ocieplenia”. Nie wiem, czy potrafię dostarczyć nową wiedzę, ale spróbuję zapisać kilka moich refleksji wokół tego tematu.

1. Mylimy ciągle globalne i lokalne. Ale i w Polsce coraz trudniej negować, że zimy są już nie takie jak kiedyś, że kolejne lata należą do najcieplejszych odkąd prowadzi się pomiary, że pojawiają się niespotykane dotąd tajfuny i trąby powietrzne, że powodzie i susze są częstsze i większe niż dotychczas. W całym świecie dynamika zmian jest tak duża jak nigdy dotąd, kiedyś podobne zmiany trwały dziesiątki lat, dziś wszystko rozgrywa się z dnia na dzień. A zmiany widoczne zwłaszcza na obszarach delikatnych ekologicznie, jak delty wielkich rzek, rafy koralowe czy lodowce afrykańskie, potwierdzają tezę o globalnym wzroście średniej temperatury w świecie.

2. Jeśli jednak dostrzegamy kryzys ekologiczny, trzeba pamiętać, że przeżywamy jako ludzkość kryzys moralny w aspektach gospodarczym, żywnościowym, środowiskowym czy społecznym, które są ściśle z sobą powiązane. Ten kryzys zmusza do zmiany postępowania, stając się okazją do nowego sposobu myślenia, ale wymaga odpowiedzialnego zaangażowania wszystkich. Ochrona klimatu to dziś nie tylko kwestia ekologiczna. Tu łączy się szereg zagadnień gospodarczych, zwłaszcza energetycznych oraz ekonomicznych, przyrodniczych, społecznych i politycznych.

3. Corocznie ludzkość emituje w powietrze około 7,5 mld ton węgla w postaci gazów cieplarnianych. Wypada więc prawie 1,5 tony na jednego człowieka. Oczywiście – jak powtarzają Afrykańczycy – nie wszyscy w jednakowym stopniu zapracowaliśmy na ten wynik. Im biedniejszy kraj, tym jego mieszkańcy mniej zanieczyszczają ziemską atmosferę. Przeciętny Afrykanin emituje znikome ilości zanieczyszczeń, podczas gdy na jednego Amerykanina czy Australijczyka – rekordzistów w tej klasyfikacji – wypada po kilka ton rocznie. Tak się jednak składa, że najbardziej podatne na konsekwencje emisji szkodliwych gazów do atmosfery są kraje najbiedniejsze. One cierpią w pierwszej kolejności i w największym stopniu, choć najmniej przyczyniły się do zmian klimatycznych. Przy obojętności świata kraje Afryki Wschodniej mają kolejne ogromne susze. A koszty ekstremalnych warunków atmosferycznych, w tym powodzi, susz i sztormów, już rosną, również w państwach zamożnych.

4. Nie wolno nam zatem zapominać o społecznych konsekwencjach realizowanych obecnie modeli rozwoju, które nastawione na nadkonsumpcję niszczą zasoby ziemi i produkują szereg zanieczyszczeń, niszcząc delikatną równowagę przyrody. I tu wołaniem bez odpowiedzi pozostanie głos mieszkańców ubogich krajów, najczęściej w pierwszej kolejności ponoszących skutki złej globalnej gospodarki: czy jesteśmy w stanie zmienić swój styl życia, na rzecz większej skromności, solidarności i odpowiedzialności za cały świat?

5. Wreszcie warto rozróżnić poważne dane od, wyjątkowo licznych w tym temacie, powierzchownych wypowiedzi publicystycznych, propagandy korporacji żyjących z rabunkowej eksploatacji świata czy politycznych happeningów. Dla takich autorów problem ma jasno zdefiniowanego wroga i „chłopca do bicia” – to „ekologowie” i „zwolennicy tezy o globalnym ociepleniu”, w tym obrońcy Bożego stworzenia.

Jednak świat zapatrzony w swe dogmaty nieustannego rozwoju i ciągłego wzrostu konsumpcji, świat marnotrawnie eksploatujący dobra ziemi zdziwił się ogromnie, gdy okazało się, że wśród głównych przyczyn rewolucji społecznych w Afryce Północnej są kryzys ekologiczny i żywnościowy. Skandalem dla wielu okazuje się nie brak chęci zmierzenia się z globalnym kryzysem, ale to, że ubodzy w Chinach, Indiach czy Afryce zaczynają więcej konsumować. I zasobów nie starcza dla wszystkich!

Chyba niewielką satysfakcję mają autorzy raportu „Dla klimatu przeciw ubóstwu” wydanego przez Polską Zieloną Sieć, którzy precyzyjnie opisali owe procesy.  [...] „Większość krajów ubogich to importerzy netto podstawowych produktów żywnościowych, zatem nie czerpią zysku ze wzrostu światowych cen żywności. Gdy ceny rosną, ludzie cierpiący ubóstwo stają wobec nierozwiązywalnych problemów – często 50 do 80 procent ich dochodów pochłaniają wydatki na żywność. W tym przypadku nawet małe albo tylko przejściowe skoki cen żywności oznaczają, że staje się ona niedostępna, a ludzie są zmuszeni na przykład do sprzedaży bydła, czyli utraty podstawy swoich dochodów. Co więcej, tym właśnie ludziom z reguły brakuje zasobów na inwestycje, dzięki którym sprawdzone przez stulecia sposoby uprawy mogliby dostosować do zmieniających się warunków klimatycznych. Systemy zabezpieczeń społecznych, chroniące przed utratą plonów w następstwie suszy czy powodzi, często są niewystarczające lub też w ogóle ich brak”.

Niestety świat, który chce raczej dobrze się bawić, aniżeli zastanawiać się nad symptomami kryzysu, nie chce tego wszystkiego zauważyć. Czy zechce podjąć trud rachunku sumienia? Czy zechce zamyślić się, dlaczego tak wiele krajów bogatych w zasoby naturalne, włącznie z ropą eksploatowaną przez międzynarodowe koncerny, jest tak ubogich? Dlaczego dopiero rosnące szaleńczo ceny żywności zwróciły uwagę, że powodzie i susze w Chinach, Afryce czy Australii mają znaną od lat przyczynę? Czy ignorowany od lat problem bezpieczeństwa żywieniowego i dostępu do wody pomoże zauważyć, że nastawiony na szybki zysk korporacyjny system produkcji żywności raczej niszczy, niż wspomaga owo bezpieczeństwo? Czy znów ubodzy, razem z coraz mocniej eksploatowaną przyrodą, zapłaconą za błędy decydentów?..

o. Stanisław Jaromi

okładka książki Boska ziemia

Prezentowany tekst stanowi fragment z książki „Boska Ziemia” opublikowanej przez wydawnictwo Znak.