Nierówności w dostępie do wody są dramatyczne. Perspektywy na przyszłość raczej nieciekawe. To wiemy. Ale co naprawdę możemy i powinniśmy z tym zrobić? - pyta Michał Lewicki z REFA. Chociaż wiele wskazuje na to, że obecny wiek będzie czasem walki o wodę - to od nas zależy, czy będzie to rywalizacja na śmierć i życie, czy też wspólne podjęcie wyzwania. Przypadający 22 marca Światowy Dzień Wody może stać się okazją do twórczej refleksji. Każdy z nas potrzebuje wody codziennie – nie raz na jakiś czas albo w ujęciu średnim na rok, lecz codziennie! A jest nas na Ziemi 7,8 miliarda.
Dostęp do wody to nie tylko odpowiednia ilość, ale też jakość, a więc odpowiednie warunki sanitarne. Niestety wciąż, w XXI wieku, wiele osób choruje na skutek złej jakości wody (przynajmniej 2-3 milionów osób, przeważnie dzieci, umiera każdego roku z tego powodu!). Kobiety w wielu rejonach świata wyruszają codziennie pieszo do oddalonych o kilometr albo nawet o kilka kilometrów źródeł wody niezbędnej dla całej rodziny. Dostęp do edukacji – tak ważnej dla rozwoju i wychodzenia z ubóstwa – utrudnia brak toalet w szkołach, co jest szczególnie dotkliwe dla dziewczynek i utrwala istniejące nierówności. Miliony mieszkańców slumsów czy też uchodźców, którzy utknęli w obozach – żyje w warunkach uwłaczających ludzkiej godności, w tym ze względu na brak podstawowych warunków sanitarnych. (Nawet w Europie - w greckim obozie Moria w pewnym momencie na jedną toaletę przypadało 400 osób!).
„Ten świat ma poważny dług społeczny wobec ubogich, którzy nie mają dostępu do wody pitnej, gdyż jest to odmawianie im prawa do życia zakorzenionego w ich niezbywalnej godności” [Papież Franciszek - Laudato si’, 30]
Woda jest też istotnym, często niedostrzeganym elementem konfliktów (można długo wymieniać: Darfur, Somalia, Jemen, Syria, Afganistan...). Nierówny dostęp do wody (powiązanej przecież tak silnie z produkcją żywności i energii) nie tylko jest zarzewiem krwawych wojen – odcinanie od wody to też narzędzie walki, a także tragiczny skutek konfliktów w postaci pogrążania setek tysięcy ludzi w warunkach skrajnego ubóstwa, zagrożenia życia oraz migracji. Ale czy ma wszystko jakiś realny związek z nami tu, w Polsce? W świecie jak nigdy wcześniej zglobalizowanym – ma! Ale o tym za chwilę.
„Oddziaływania na środowisko mogą mieć wpływ na miliardy ludzi, a można też oczekiwać, że kontrola wody przez wielkie światowe korporacje stanie się głównym źródłem konfliktów w tym wieku” [Laudato si’, 31]
Chociaż woda wydaje się prawie wszechobecna, musimy wreszcie spojrzeć na nią jako coś cennego, skończonego, co zaraz możemy stracić. Zasoby czystej, przydatnej dla człowieka wody wcale nie są okazałe. Co więcej, naukowcy ostrzegają nas, że nierówności pomiędzy regionami świata i konsekwencje zmian klimatu sprawią, że ci, którzy mieli jej mało, będą jej mieć coraz mniej. Pory nadejścia opadów będą coraz trudniej przewidywalne. Z kolei te rejony, gdzie problemem jest nadmiar wody, staną jeszcze bardziej wilgotne. Niestety, woda wyróżnia się spośród innych zasobów tym, że jej transport jest raczej drogi, a oczyszczanie dość trudne (natomiast odsalanie wody morskiej to raczej perspektywa dla wąskich elit, nie pozbawiona zresztą wad).
„Przewiduje się, że wraz z ociepleniem w XXI wieku wzrośnie odsetek światowej ludności dotkniętej deficytem wody, a także dużymi powodziami” (Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu – IPCC, AR5)
No więc co z tym zakręcaniem kranu? Braniem prysznica zamiast kąpieli w wannie? Oszczędności wody wszędzie, gdzie się da? Ma to sens! Róbmy to koniecznie! Jednak chociaż od dawna jesteśmy o tym pouczani okazuje się, że musimy spojrzeć znacznie szerzej. Chodzi o to, że na nasze zużycie wody składa się zużycie bezpośrednie i pośrednie. To pierwsze dostrzegamy łatwiej. Dbając o wodę przyczyniamy się do ochrony zasobów w skali dorzecza (a są już niestety takie rejony w Polsce, których mieszkańcy przekonali się na własnej skórze, że wody w kranie może po prostu zabraknąć). W ten sposób jako dobrzy patrioci chronimy też rodzimą przyrodę i jej ekosystemy, bo przecież nie tylko człowiek potrzebuje wody do przeżycia. Musimy jednak spojrzeć szerzej i pójść dalej – tu mowa o pośrednim zużyciu wody! Bo wszystko, co wytwarzamy, ma konkretny ślad wodny. Produkcja jednego T-shirtu pochłania 2500 litrów wody, a pary jeansów aż 7600 litrów! W dodatku ta woda została zużyta przeważnie w krajach Globalnego Południa, które niejednokrotnie borykają się z poważnymi deficytami wody. Nie łudźmy się, że płacąc za ubranie zrekompensowaliśmy wszystkie straty tym, którzy je realnie ponieśli... Wniosek z tego jest prosty – kupujmy świadomie i mniej, wymieniajmy się ubraniami, nie unikajmy drugiego obiegu.
Największą siłę jako konsumenci mamy kupując żywność, a to dlatego, że robimy to bardzo często i przeznaczamy na to w sumie dość dużo pieniędzy. To od nas zależy, co nimi opłacamy – jakie sposoby produkcji, a więc i sposób gospodarowania wodą. Po sprawdzeniu faktów wnioski są jednoznaczne: obok niemarnowania jedzenia, najskuteczniejsze jest ograniczenie lub rezygnacja ze spożycia mięsa, a najlepiej w ogóle produktów odzwierzęcych. Kogo inne przesłanki ku temu jeszcze nie przekonały, niech pomyśli o wodzie i o ludziach, którzy mają jej zbyt mało! I o tym, że na mięsie świata wyżywić się nie da! Mówiąc obrazowo: jedząc roślinnie z takiego samego poletka wyżywię się nie tylko ja, ale ktoś jeszcze razem ze mną. Woda jest kluczowym zasobem potrzebnym na poszczególnych etapach produkcji żywności – nieraz wyczerpywana dla nas na drugim końcu świata (na przykład pod uprawy roślin na paszę dla naszych krów). Tymczasem spójrzmy na liczby. Wyprodukowanie kilograma wołowiny pochłania w sumie ok. 15,5 tys. litrów wody(!), kilograma wieprzowiny – ok. 6 tys. litrów, a drobiu – ok. 4,3 tys. litrów. Dalej, kilogram sera żółtego to 3,2 tys. litrów zużytej wody. Tymczasem pszenica wymaga 1,8 litrów na kilogram, kukurydza – 1,2 tys. litrów, rośliny strączkowe - 4 tys., soja – 2,1 tys., warzywa – tylko ok. 300 litrów, pomarańcze – 560 litrów. Chociaż przytoczone tu wartości to wartości uśrednione, można śmiało stwierdzić, że generalnie im mniej mięsa, tym lepiej. Do takiego samego wniosku można dojść śledząc inne przeliczniki: ilości zużytej wody w porównaniu do zawartości białka albo tłuszczu w danym produkcie żywnościowym. Zachęcam do samodzielnego poszperania, na przykład przy pomocy strony waterfootprint.org i wyszukania składników swojej diety (nieciekawie przedstawia się także np. kawa czy czekolada, albo też awokado – z jego uprawą związane są nie tylko niemałe pobory wody, ale często też wycinka lasów). Dodam jeszcze, że oprócz wielkości zużytej wody warto pamiętać o innych kosztach, jakie ponosi środowisko – emisje gazów cieplarnianych albo sam areał potrzebnych gruntów rolnych (a poza tym sprawdzić, czy składniki naszego posiłku powstały lokalnie – wspierając mniejszych producentów). Tutaj także wnioski pokazują, że dieta roślinna wspiera równowagę naszego świata, a produkcja mięsa ją niszczy. Tak więc warto zmienić przyzwyczajenia i zastanowić się – czego naprawdę potrzebuję do normalnego, zdrowego życia, a co jest jednak tylko nawykiem, który można świadomie zmodyfikować.
Świata nikt sam nie naprawi. Ale razem – da się. Nieuniknionym elementem walki o wodę w XXI wieku będzie ustalenie dobrych zasad dostępu do wody. Jako społeczeństwo stoimy przed wyzwaniem. Wybierani przez nas politycy będą musieli mierzyć się z wyzwaniami, jakich dotychczas nie znali. Kurczące się zasoby, zmiany klimatu, rosnąca liczba ludności... Wyzwaniem będzie ustalenie skutecznych i sprawiedliwych zasad dostępu do wody. Z jednej strony wielu ekspertów alarmuje, że czysta woda jako coraz rzadsze dobro musi być zarządzana w sposób zrównoważony, a tego nie da się zagwarantować bez realnego określenia ceny wody i zastosowania mechanizmów rynkowych. Z drugiej strony ludność nie mająca środków do godnego życia nie może zostać obarczana dodatkowymi kosztami za tak podstawowe i niezbędne dobro, jakim jest woda... Głos każdego człowieka musi więc być usłyszany. Warto przywołać przykład prywatyzacji wody w Cochabambie w Boliwii – ostatecznie udało się uniknąć zagrożenia dzięki masowym protestom i mobilizacji. (W tym kontekście niepokojące wydaje się pojawienie się pod koniec 2020 r. na amerykańskiej giełdzie... wody jako przedmiotu kontraktów). Wobec wizji możliwości prywatyzacji wody światowi eksperci proponują ustalenie swego rodzaju „wartości przeżyciowej”, czyli ilości wody, do której każdy ma mieć bezwarunkowy dostęp, a powyżej której dopiero naliczane będą odpowiednie opłaty.
„Sprawiedliwość wodna to życie i śmierć. Nie można żądać od ubogich ludzi opłat za wodę, bo to może ich zabić. Potrzebujemy modeli finansowych zapewniających zarówno pokrycie kosztów, jak i przeżycie najbiedniejszych. Wprowadzenie odpowiednich taryf jest obecnie dużo łatwiejsze niż w przeszłości – mamy technologie, które nie były dostępne jeszcze kilka lat temu” (prof. Jeffrey Sachs, Uniwersytet Kolumbii, doradca Papieskiej Akademii Nauk)
Wyzwań związanych z wodą jest wiele. Narody Zjednoczone wśród swych Celów Zrównoważonego Rozwoju (Sustainable Development Goals) wymieniają czystą wodę i warunki sanitarne, uznają też wodę za podstawowe prawo każdego człowieka. Wzywają do ochrony warstw wodonośnych, powszechnego oczyszczania i odzyskiwania wody, zintegrowanego zarządzania zasobami. Dbałość o wody to też ochrona lasów i mokradeł, odpowiedzialne gospodarowanie nawozami w uprawach, zamiana trawników na łąki kwietne i gromadzenie deszczówki, zastępowanie powierzchni nieprzepuszczalnych na terenach zurbanizowanych rozwiązaniami zapewniającymi infiltrację wód opadowych, oszczędzanie energii, rezygnacja z wody butelkowanej, czy też wspieranie organizacji humanitarnych. Musimy podjąć wyzwanie – na każdym szczeblu, globalnie i lokalnie. To wymaga też odpowiedniej wiedzy, edukacji ekologicznej i wodnej.
W naszych staraniach o ochronę Stworzenia, w tym o mądre gospodarowanie wodą, warto kierować się dwiema zasadami. Po pierwsze, pamiętając o drobnych krokach do przodu, nie zapominać o wymiernych efektach, jakie mogą przynieść. To znaczy nie zadowalać się samą tylko dobrą intencją. Na przykład, przypomnijmy sobie: nie biorąc prysznica przez pół roku, zaoszczędzilibyśmy tyle samo wody, co jeden raz rezygnując z hamburgera! Druga zasada to solidarność z bliźnim. Ale kto jest moim bliźnim? Myślę, że w zglobalizowanym świecie to jeszcze bardziej oczywiste. Skoro korzystamy z technologii do komunikacji i rozrywki, możemy z niej też korzystać do zauważenia potrzeb drugiego człowieka.
„Nie możemy dziś nie uznać, że prawdziwe podejście ekologiczne zawsze staje się podejściem społecznym, które musi włączyć sprawiedliwość w dyskusje o środowisku, aby usłyszeć zarówno wołanie ziemi, jak i krzyk biednych” [Laudato si’, 49]
Michał Lewicki