Kalwaria Pacławska to niezwykłe pasyjne i maryjne sanktuarium, miejsce doświadczenia kontaktu z Bogiem, bliźnim i karpacką przyrodą. Centralnym wydarzeniem każdego roku jest tam Wielki Odpust przed uroczystością Wniebowzięcia Matki Bożej. W tym roku był szczególnie uroczysty, bo czczono 350 lat istnienia Kalwarii. Głównej celebracji przewodniczył abp Stanisław Gądecki z biskupami z metropolii przemyskiej, bpem Stanisławem Dowlaszewiczem z Boliwii i licznymi kapłanami. Zapraszamy na duchową pielgrzymkę do Kalwarii oraz zachwytu wschodniokarpackim krajobrazem przyrodniczo-kulturowo-religijnym.

Wielki Odpust zaczyna się poświęceniem szat Matki Bożej Zaśniętej i czuwaniem przy jej figurze. W następnych dniach pielgrzymi uczestniczą w Dróżkach celebrując 13 sierpnia pogrzeb Matki Bożej a 14go Mękę Pana Jezusa. Szczególna jest noc wigilii Wniebowzięcia, gdy odbywa się procesja z figurą Matki Bożej Wniebowziętej. W tym roku ważnym momentem była też prapremiera Oratorium Kalwaryjskiego – „Oto Matka Twoja”, utworu skomponowanego specjalnie z okazji jubileuszu 350 lat Kalwarii Pacławskiej.

Pielgrzymi zwykle do Kalwarii Pacławskiej docierają przez Przemyśl. Wielu stąd ostatnie 25 km idzie pieszo przez założony w XVIII w. przez Fredrów Fredropol. Droga wije się wśród pól i wzgórz Pogórza Przemyskiego. Krajobraz jest spokojny, linie horyzontu uginają się łagodnie nachodząc na siebie. Wokół czarne i szarozielone pola, gdzieniegdzie zabudowania, w oddali las. Wzrok wyraźnie odpoczywa patrząc na pasmo górskie Suchego Obycza i zbliżający się do nas bukowo-jodłowy las. Przechodząc na jego drugą stronę objawia się obraz wyjątkowy: pomiędzy wzgórzem Hyb (424 m npm) a Górą Oliwną (414 m npm) rozległa dolina rzeki Wiar a na górze przed nami pomiędzy drzewami wyrastają wieże kalwaryjskiego kościoła. Majestat obserwowanej panoramy sprawia, iż nie dziwimy się, że w tym miejscu starzy pielgrzymi padają ze czcią na kolana.

Droga serpentynami zjeżdża w dół. Obserwujemy nigdzie tak wyraźnie niespotykany przebieg krawędzi Karpat tzw. Sigmoidę przemyską bogatą w interesujące obiekty geologiczne. To właśnie tutaj Wiar opuszcza Karpaty. Dolina rzeki porośnięta gęstymi krzewami jest doskonałym miejscem lęgowym ptaków a w rzece naprawdę czysta woda. Na łagodnych zboczach Góry Oliwnej spotykamy pierwsze kapliczki zwiastujące rozległe dróżki sanktuarium kalwaryjskiego. Jedną z nich jest zbudowana wśród drzew i krzewów kapliczka "W ogrodzie oliwnym", co tłumaczy nam nazwę samej góry.

Nasza droga skręca prostopadle do rzeki i zaczyna piąć się w górę. Zatrzymujemy się na granicy lasu i wchodzimy na porośnięte trawami wzgórze. To tzw. Gradusy - liczny zespół kaplic wyznaczających stacje "Dróżek Pana Jezusa" i jego Drogi Krzyżowej. "Dróżki" to po prostu drogi łączące jedną kaplicę z drugą, ale to także nazwa specyficznego nabożeństwa związanego z Kalwarią, które polega na obchodzeniu poszczególnych kaplic, śpiewaniu odpowiednich pieśni i rozważaniu religijnych treści upamiętnionych w kolejnych stacjach. Kaplice kalwaryjskie obejmują: Dróżki Pana Jezusa liczące 28 stacji oraz dróżki Pogrzebu i Wniebowzięcia Najświętszej Maryji Panny liczące 14 stacji. Całe dróżki obejmują 35 kaplic murowanych, 7 drewnianych i 5 figur rozlokowanych na rozległym terenie, którego topografia ma odpowiadać stacjom jerozolimskim w Ziemi Świętej. Obchód najdłuższych Dróżek Pana Jezusa trwa ok. 8 godz., a długość pomiędzy 14 stacjami Drogi Krzyżowej wynosi 1660 m. Dla pątników pobliska góra Hyb jest Golgotą, rzeka Wiar Jordanem itd. Gradusy to schody przed pałacem Piłata, to też całe wzgórze przedstawiające niektóre zabudowania Jerozolimy w czasach Jezusa. Są tu również domy Annasza, Kajfasza, Heroda, bramy miasta i jego ratusz. Dróżki stąd wchodząc w las ostro pną się w górę do największej z kaplic - Ukrzyżowania. Kaplice które oglądamy wzniesiono ok. r. 1825 a przebudowano w II poł. XIX w. Ich architektura nosi znamiona klasycyzujące, zaś w ich wystroju zdecydowanie dominuje sztuka ludowa. Wszystkie są doskonale wkomponowane w krajobraz...

Kalwaria Pacławska zawdzięcza swe powstanie inicjatywie wojewody podolskiego, kasztelana lwowskiego Andrzeja Maksymiliana Fredry (1620-1679). Założony przez niego klasztor i kościół franciszkański przyczynił się do powstania osady. Miejsce dla nich wybrał Fredro wyjątkowo rozważnie: usytuowanie klasztoru na szczycie najwyższej w okolicy góry zwielokrotniało walory obronne (częste były wtedy napady tatarskie czy rozbójnicze) oraz likwidowało niebezpieczeństwo powodzi z niespokojnego Wiaru. Ale głównymi motywami fundacji Fredry były względy religijne. Znana jest legenda opowiadająca, jak to podczas jednego z polowań w borach ziemi przemyskiej hrabia puścił się w pogoń za szczególnie dorodnym jeleniem. I oto nagle uciekające zwierzę zatrzymało się , a pomiędzy jego porożem ujrzał Fredro jaśniejący krzyż. Przerażony i zachwycony zarazem postanowił upamiętnić to miejsce wznosząc na nim kościół pod wezwaniem Znalezienia Krzyża Świętego oraz klasztor. Charakter fundacji nawiązywał do szczególnej formy kultu pasyjnego, jakim były zakładane w owym czasie w różnych miejscach Europy tzw. kalwarie ze stacjami Męki Pańskiej w formie kaplic na wzór Drogi Krzyżowej w Jerozolimie, będącej wtedy pod panowaniem Turków osmańskich. Opiekę nad nowym miejscem kultu w 1668 r. powierzył Fredro franciszkanom, którzy do dzisiaj są stróżami sanktuarium.

Kalwaria to zatem cenny zabytek polskiej kultury. Na rozległym placu kościelnym rośnie wiele pomnikowych jesionów i lip. Między nimi widzimy charakterystyczną trójpolową fasadę kalwaryjskiego kościoła z dwoma wieżami i pięknym tympanonem. Fasadzie majestatu dodaje obszerna galeria - balkon nad głównym wejściem, z którego celebrowane są odpustowe nabożeństwa. Przez szerokie podcienia wchodzimy do wnętrza. Obecny kościół został zbudowany w latach siedemdziesiątych XVIII w. z funduszy drugiego wielkiego dobrodzieja Kalwarii Szczepana Dwernickiego. Jest to orientowana (zbudowana na osi wschód-zachód, z prezbiterium od strony wschodniej), trójnawowa barokowa bazylika z transeptem i bogatą polichromią zdobiącą wszystkie ściany wraz ze sklepieniem. Wyposażenie świątyni, choć w większości z XIX w. również jest w stylu barokowym. W głównym ołtarzu dominuje duży krucyfiks ozdobiony promieniami, natomiast wśród bocznych ołtarzy wyróżnia się umieszczony w południowym skrzydle ołtarz słynącego łaskami obrazu Matki Bożej Kalwaryjskiej. To najcenniejszy skarb sanktuarium. Maryja jest przedstawiona w pełnej chwale, jako królowa niebios, a jej piękna twarz o subtelnych rysach zdradza rękę wytrawnego malarza. Odsłonięte prawe ucho sprawia, że często jest nazywana Matką Słuchającą. Nie wiadomo, kiedy i przez kogo obraz został namalowany. Wiadomo, że w XVII w. był już czczony w franciszkańskim kościele w Kamieńcu Podolskim, a na Kalwarii znajduje się od r. 1679.

Piętrowy kwadrat klasztoru, według klasycznego układu, przylega od południowej strony do kościoła. Jego obecna forma pochodzi z r. 1843. Wychodząc na klasztorne podwórze mijamy budynki gospodarcze, stary, zbudowany w latach 1906-7 dom pielgrzyma oraz nowy dom pielgrzyma wzniesiony w latach dziewięćdziesiątych XX w. wraz z nowoczesną oczyszczalnią ścieków. Wokół dominują ogromne, pomnikowe lipy, dęby, jesiony i cisy.
Idąć dalej na południe widzimy ciemne bukowo-jodłowe masywy Suchego Obycza i Turnicy, gdzie pomiędzy nimi leży słynne "państwo arłamowskie" czyli dawny rządowy ośrodek łowiecki utworzony w połowie lat sześćdziesiątych. Dziś to ciągle rozbudowywany kompleks rekreacyjno-hotelowy. To tutaj są jeszcze tak liczne naturalne starodrzewia leśne, gdzie stuletnie jodły czy buki nie są rzadkością i gdzie żyją jeszcze dziko rysie, wilki, żbiki i orły przednie. Od czasu wojny domowej w latach 1944-48 jest to obszar prawie niezamieszkały. Doskonałe warunki rozwoju mają więc naturalne biocenozy. Bioróżnorodności wyjątkowo sprzyja mozaikowy układ łąk, lasów, zarośli i wtórnych muraw otaczających ostatnie drzewa owocowe dawnych ogrodów. Ten przepiękny wschodniokarpacki krajobraz w dorzeczu Wiaru aż prosi się o specjalną ochronę. Od lat trwają starania o utworzenie tutaj Turnickiego Parku Narodowego.

I na koniec osobista refleksja: Spędziłem ostatnio prawie tydzień na Kalwarii Pacławskiej i odkryłem, że mało które sanktuarium w Polsce tak dobrze łączy perspektywę religijną ze społeczną i przyrodniczą. Ciągle też mocno jest obecna wschodnio-karpacka ludowość i lokalność widoczna w tutejszych modlitwach, melodiach i potrawach dla pielgrzymów. Tu też jest duchowość mocno związana z Ziemią i wdzięcznością za jej dary, jest też styl życia obecnie nazywany slow life oraz pewien typ franciszkanizmu odkrywany obecnie przez Kościół i promowany np. w encyklice Laudato si’. Żal zatem, że nikt z przemawiających tego nie dostrzegł, że unikalną kalwaryjską tożsamość opisuje się przez określenia „Jasna Góra Podkarpacia” (całkowicie błędnie pomijając dominują "kalwaryjskość") czy „Jerozolima Wschodu” (akcentujące pasyjność, ale jeśli ktoś był w Jerozolimie to wie, że to nie ma sensu!). Szkoda, że nawet twórcy Oratorium kalwaryjskiego nie spróbowali podjąć tych wątków i stworzyli dzieło, które równie dobrze może być prezentowane w Górze Kalwarii czy Kalwarii Wejherowskiej. Kalwaria Pacławska jest inna, jest niepowtarzalna, ma własną kulturę, muzykę i tożsamość religijną łączącą maryjność z pasyjnością ale i radością życia oraz wdzięcznością za Stworzenie. Ma zatem duchowość zbliżoną do tej, jaką postuluje Papież Franciszek w swej ostatniej encyklice. Czy uda się ją odkryć, spopularyzować i zachować?...

tekst i zdjęcia: o. Stanisław Jaromi