To już prawie pewne. Aby móc zerwać z węglem, polska energetyka zwróci się ku energetyce elektrowni atomowych. Zapewne wykonawcą, a może i współinwestorem będzie Korea Południowa. Koreańska firma zbudowała ostatnio taką elektrownię dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Okazało się, że azjatycki wykonawca działa szybciej niż konkurencja i jest tańszy. Najpewniej miejscem budowy będzie Lubiatowo-Kopalino w gminie Choczewo, w pobliżu Wejherowa. Niedawno Unia Europejska wciągnęła elektrownie jądrowe na listę tych źródeł energii, które są „zeroemisyjne”, czyli ekologicznie dopuszczalne. Stało się to dzięki staraniom grupy krajów, wśród których były Polska i Francja. Przesądziło ustępstwo Niemiec, które przy okazji wytargowały, aby na listę wpisać także elektrownie spalające gaz.

Dziesięć lat to kawał czasu, więc liczne niepewności co do energetyki nieraz jeszcze zawisną nad naszym miejscem na mapie, tu – między Bugiem a Odrą. Świadomość rozmiaru zagrożeń to nie tylko polska specjalność. Z poczuciem wspólnego zatroskania przeczytałem, co o naszych szansach sądzi amerykański pisarz i reżyser Paul Auster. W wywiadzie udzielonym Paolowi Mastrolilliemu z pisma „La Repubblica” stwierdził on:

Zawsze powtarzamy ten sam błąd, ponieważ żyjemy w czasie teraźniejszym i nie potrafimy, nie mamy ochoty spojrzeć wstecz. Proszę pomyśleć, jak źle mierzymy się z pandemią: przecież istnieją inteligentne rozwiązania, a my ich unikamy, więc po dwu latach nadal umierają miliony osób. Albo weźmy globalne ocieplenie. Grozi nam realnie wyginięcie całych gatunków, w tym naszego, ale nic nie robimy. Wie pan, co się stanie? Ziemia obędzie się bez nas. […] Eksperyment o nazwie „człowiek” upadnie, ponieważ jesteśmy tak bardzo głupi. Nigdy nie nauczyliśmy się współpracować: pragniemy tylko pozabijać się, dominować, mieć więcej, z tego czy innego powodu (cyt. za „Gazetą Wyborczą” z 23 grudnia 2021 r.).

Niełatwo jest to czytać, kiedy się przez ćwierć wieku pisało felietony o ekologii, przez ćwierć wieku śledziło się pilnie, jak się mają sprawy ekologiczne. Ja też widzę przepaść między możliwościami a tym, co się robi. Ale widzę też, jak rośnie świadomość ekologiczna, wiedza o procesach grożących przyrodzie – maleje powierzchnia lasów, rosną obszary zatrutych gleb, giną gatunki, śmiecie okupują oceany, pożary i powodzie, tajfuny i susze przynoszą miliardowe straty budżetom państw. Rośnie też wiedza o wzajemnych zależnościach między przemianami klimatu, rozwojem technologii, układami politycznymi, migracjami, sprawnością mediów. Coraz bardziej rozumie się, jak trudno będzie żyć przyszłym pokoleniom, młodzi są szczególnie wrażliwi na ten problem – bo to oni są przyszłym pokoleniem, ich dzieci będą kolejnym przyszłym pokoleniem.

Pisałem w końcu minionego roku, że jestem przeciw uleganiu panice, przeciw pesymizmowi ekologicznemu. A tu ten Paul Auster potwierdza pesymizm, powiada, żeśmy głupi. Jego racja jest płytka. Nie jesteśmy sami, przecież tysięcznym przykładom ludzkiej głupoty towarzyszą przez wieki zdobycze ludzkiej mądrości, a nad nimi to najważniejsze Światło. Pewność, że przez tysiąclecia towarzyszy nam światło Bożej Mądrości. Trzy albo cztery tysiące lat ma psalm 148:

Chwalcie Pana na ziemi
potwory morskie i wszystkie głębiny
ogniu i gradzie, śniegu i mgło,
burzo gwałtowna, która wypełnia jego rozkazy,
góry i wszystkie pagórki,
drzewa owocowe i wszystkie cedry,
zwierzęta i wszelakie bydło, / gady i ptaki niebieskie,
królowie ziemi i wszystkie narody,
książęta i wszyscy sędziowie ziemi, młodzieńcy i dziewice, starcy i chłopcy.

Od tego psalmu krok przez tysiąclecia do Pieśni Słonecznej Biedaczyny z Asyżu. A potem znowu krok przez setki lat do encyklik Laudato si’ i Fratelli tutti. Rewolucja Franciszka z Asyżu, nie polegała na ogłoszeniu czegoś nowego. Podobnie jak rewolucja drugiego, nam współczesnego Franciszka – Papieża. Ani jeden, ani drugi nie przybił pergaminu z listą kategorycznych tez do drzwi żadnej ze świątyń. Ich wezwania to wołania upartej pokory, napomnienia kierujące do powrotu na te ścieżki, które wydeptały wcześniej pokolenia idących ku Bogu. Jeszcze przed Ewangelią Bóg objawił się w słowach psalmów, a intuicje psalmistów uparcie pokazują jedność stworzenia i Prawa, jedność materialnego świata i ludzkiego bytu. Jednym tchem wymieniane są – potwory morskie, drzewa owocowe, książęta i dziewice… Wszystko jak porwane wichrem Bożej chwały. A Pieśń Słoneczna św. Franciszka jest echem psalmów. Papieskie nauczanie dziś to ponowne zwrócenie się ku mądrości Bożej. I takie musi być niezniszczalne źródło naszej nadziei.

Słyszymy o zagrożeniach i głupocie ludzkości. Trzeba dodać: wprawdzie lepiej wiedzieć, ale jak wiedzieć – to możliwie wszystko. Wiedzy o groźbie katastrofy można przeciwstawiać wiarę w ludzki umysł, ludzką potrzebę współpracy i solidarności, planetarny kapitał kobiecej troskliwości i opiekuńczości, męskiej zaradności, gotowości młodych do entuzjazmu, radości, braterstwa. To wszystko jednak potrzebuje prześwietlenia blaskiem mądrości Bożej.

Nie tak dawno życzyliśmy sobie, aby jasność gwiazdy betlejemskiej rozjaśniła nowy, 2022 rok. Teraz powiedzmy – z Bożą pomocą – zrobimy, aby tak było. Franciszek powtarza: „konkret, działanie”. Posłuchajmy, ku komu on nas kieruje. Poprzez działania inspirowane ekologią świadczymy istotną pomoc naszym siostrom i braciom. A tę naszą pomoc musimy kierować ku dwu grupom bliźnich. Ku tym, których mamy na wyciągnięcie ręki – ku rodzinie, ku przyjaciołom, sąsiadom, parafii. A po drugie, ku tym, których cierpienie krzyczy do nieba – ku skrzywdzonym, wypędzonym, cierpiącym, głodnym. Mamy ich blisko, mamy ich daleko. Igła busoli serca ma dwa końce.

 

Piotr Wojciechowski