Serce krzepiły mi wszelakie objawy wzrostu zainteresowania sprawami ekologii w Kościele. Było ich coraz więcej. Muszę wspomnieć o licznych ekologicznych akcentach w nauczaniu Świętego Jana Pawła, o powstaniu i okrzepnięciu franciszkańskiego ruchu ekologicznego REFA, o wyborze papieża Franciszka i jego encyklice „Laudato si’” – tę książeczkę mam stale pod ręką.

Wiem jak ulotną sprawą jest mówienie pisanie o ekologii. Dziś rano w Warszawie stężenie tworzących smog pyłów przekracza sześciokrotnie normy europejskie. To jest fakt, te 600%, z którym muszą sobie radzić płuca osób chorych na astmę, płuca niemowlaków warszawskich, dzieci w szkołach i przedszkolach. Czy mogę więc uznać za fakt moje złudzenie, że po ćwierć wieku powstała jakaś wspólnota myśli i działania – do której należą czytelniczki i czytelnicy moich felietonów i do której najeżę ja sam, autor?

Natura radzi sobie, bo ma czas. Człowiek ma mało czasu. Ludzkość nie może przeczekać. Musi mieć ekologię!

Niejeden raz oglądałem przestrzenie wielkich ekologicznych zniszczeń – pamiętam lasy powalone lawinami w Tatrach – w dolinie Cichej, w dolinie Kościeliskiej. Pamiętam wiatrołomy na wielkich przestrzeniach od Toporowej Cyrhli po Chochołowską. Kiedy się jest w przestrzeni tej grozy ogarnia człowiek poczucie solidarności z pokrzywdzonymi smrekami, a jednocześnie niszcząca moc budzi lęk i szacunek. Po latach śledzi się cierpliwe odrastanie, blizny po wykrotach zasklepiają się. Natura radzi sobie, bo ma czas. Człowiek ma mało czasu. Ludzkość nie może przeczekać. Musi mieć ekologię.

Działanie ekologiczne zawsze łączy się z ofiarą

Jaka ma być ekologia – to chyba najważniejsze pytanie, jakie sobie po tych dwudziestu pięciu latach stawiam. I pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to obraz ludzi – młodych i starych, dziewczyn, babinek, brodaczy, siwych łbów, obraz ludzi klęczących przed wizerunkiem Człowieka-Boga, ludzi wmodlonych w słowa „Jezu ufam Tobie”. Nierozerwalna więź łączy ludzi ufających Bogu z tkanką zaufania, która przenika i łączy ludzkie społeczeństwa. Myślenie ekologiczne, działanie ekologiczne, tworzenie teologii grzechu ekologicznego, tworzeni proekologicznych praw krajowych i proekologicznych układów międzynarodowych – to wszystko nie miałoby krzty sensu, gdyby ludzi przestali sobie ufać. Działanie ekologiczne zawsze łączy się z ofiarą.

Myślenie ekologiczne, działanie ekologiczne, tworzenie proekologicznych praw krajowych i międzynarodowych – to wszystko nie miałoby krzty sensu, gdyby ludzi przestali sobie ufać

Włożę polar i kamizelę z kożucha, to nie twarzowe i niewygodne, ale dzięki temu nie będę musiał zapalić w kominku, nie wypuszczę na sąsiadów dymu. I ufać muszę, że oni też postąpią podobnie, nie będą palić w piecu starymi butami, workami z plastyku, gazetami polanymi olejem z silnika. Zaparkuję daleko od bloku, aby ocalić marny trawniczek przy placu zabaw, ale ufam, że inni też nie będą na tej świeżo wysianej trawie parkować. Nie posypię już więcej nawozu pod truskawki, opryskam jabłonki mniejszą dawką pestycydu, może będzie mniejszy urodzaj, ale będę w porządku z przepisami i sumieniem, pewnie nie zbankrutuję. Ufam, że sąsiedzi zrobią podobnie, że konkurencja…

No właśnie! Rynek, konkurencja, opłacalność, dochody. Ekologia to nie tylko piękna idea, to nie tylko wiedza. Ekologa stała się towarem i eko-biznes czerpie dochody z zaufania, jakie nabywcy mają do idei i do wiedzy. Pojawiają się eko-sklepy, eko-bazary, eko-towary, eko-kosmetyki. Idea staje się mniej przekonywająca, wiedza zostaje poddana w wątpliwość, gdy nabywcy czują się nabici w butelkę. A tak bywa.
Z tym większym uporem powtarzać trzeba, że uczciwe myślenie ekologiczne musi mieć niezachwiany szacunek do prawdy. Musi ufać prawdzie. A więc także szukać prawdy o tym, jak zagrażają środowisku, zagrażają zieleni, różnorodności, przyrodzie, potężne mechanizmy rynku. Muszą trwać więzy ufności między zajmującymi się ekologią naukowcami i między emocjonującymi się ekologią entuzjastami, działaczami. Ludzka dobroć tylko w niewielkim stopniu ograniczać może zagrożenia, jakie stwarzają niszczące mechanizmy postępu i wzrostu. Ludzka chciwość, często rosnąca do rozmiarów patologicznej obsesji, popędza i wzmacnia mechanizmy rynkowe. A co gorsza, ta egoistyczna chciwość ma moc tworzenia struktur, które już niczego nie czują, wszystko tylko liczą, a do tego liczą krótkowzrocznie. Pracownicy tych struktur – banków, korporacji, przedsiębiorstw, urzędów – biorą udział w krzywdzeniu przyrody i ludzi bez poczucia winy. Wykonują polecenia, działają według przepisów i instrukcji, postępują według poleceni przełożonych.

Czy oni zostają wyjęci z sieci więzi społecznych, czy nie tkwią w rodzinach, nie mają przyjaciół i sąsiadów? Czy wyobraźnia miłosierdzia jest czymś, co mieści się w ich systemie myślenia? Czy mają dość wiedzy o odległych w przestrzeni i czasie skutkach swojego działania?

Po pierwsze dobrze jest ufać ludziom wokół siebie... po drugie dobrze jest poznawać prawdę – o mechanizmach przyrody i o mechanizmach społecznych, o tym jak są one ze sobą splątane w dynamice zmian naszego otoczenia.

Tu wchodzimy w przestrzeń najtrudniejszych pytań, a odpowiedzi często kryją się w ciemnych zaułkach sumień, albo w mocno zamkniętych sejfach wielkich firm. Dlatego właśnie trudne jest myślenie i działanie ekologiczne, dlatego warto jest z uporem wzywać do tego właśnie myślenia i działania. Wskazania naszych Papieży, nauka Kościoła, dają nam pewność kierunku – i wskazówki bardzo ogólne. A musimy brać te wskazówki serio i wedle własnej wiedzy i własnego sumienia iść w stronę konkretów, działań, zasad szczegółowych. Mamy to robić opierając się na dwu pewnikach – po pierwsze dobrze jest ufać ludziom, wiązać wokół siebie sieć wzajemnego życzliwego zaufania. I po drugie dobrze jest poznawać prawdę – o mechanizmach przyrody i o mechanizmach społecznych, o tym jak są one ze sobą splątane w dynamice zmian naszego otoczenia. Mamy w polskiej współczesności wiele interesujących, dramatycznych sporów, nierzadko wmieszanych w międzypartyjne i polityczne spory. Wyręby w Puszczy Białowieskiej, sprawa afrykańskiego pomoru świń i związanego z pomorem odstrzału dzików, dyskusje o skutkach przekopania Mierzei Wiślanej, awantury wokół szczepień maluchów. W setkach gmin i dzielnic mamy inicjatywy obywatelskie na rzecz zieleni, zdrowego powietrza, troski o zwierzęta. Mamy dziesiątki organizacji ekologicznych i ich krytyków. Gdy wnikamy w istotę podobnych spraw, często widzimy, że opinie naukowców przeczą opiniom innych naukowców, często słyszymy też, że ta czy inna opinia związana jest z podejrzeniami o stronniczość, o ingerujące w spór partyjne interesy lub wielkie pieniądze.

Nie chciałbym, aby od takich sporów uciekać z wołaniem „dajcie spokój, ja się na tym nie znam!” Wydaje się słuszniejsze powiedzenie – skoro nie rozumiem, powinienem poczytać coś na ten temat. Skoro się spierają, pomodlę się, aby doszli do zgody w blasku prawdy. Skoro jest okazja do sensownego działania – przyłączymy się.

Piotr Wojciechowski

jaka ekologia 640px

Fot. Ekologiczny Uniwersytet Ludowy w Grzybowie i okolice. K. Martyna-Jakubowska.