młodzieżEkologia jest nadal modna, a osiągnięcia ekologów ważne i oryginalne. Z krzepiącymi wiadomościami o budujących odkryciach mieszają się złe wieści o stratach i zagrożeniach. Na wszystkie dobre wiadomości z dziedziny ekologii pada cień wojny. Cień tak mroczny, że wydaje się przekreślać nadzieje. Szkody związane z rosyjską dewastacją środowiska naturalnego Ukrainy od początku inwazji do czerwca to koszt ok. 6,4 mld euro. U nas wiadomości o katastrofalnym zatruciu Odry. Jak żyć w kryzysowych czasach? Papież Franciszek wzywa do braterstwa, więc pojawia się pytanie: jaka szkoła ma polską młodzież prowadzić do braterstwa?

Kiedy zapytamy – co nowego w ekologii, głowa nas może rozboleć od nadmiaru informacji. Ekologia jest nadal modna, ekolodzy aktywni, a ich osiągnięcia nie tylko ważne, ale i oryginalne. Niestety, z krzepiącymi wiadomościami o odkryciach mieszają się nieustannie złe wieści o stratach i zagrożeniach. Media pełne są informacji o katastroficznym zatruciu Odry. Najmniej pisze się o tym, co najbardziej haniebne – o nieskutecznej, wahającej się współpracy polsko-niemieckiej. Przecież to wspólna rzeka! Od pierwszego sygnału trzeba było uruchomić wspólny program ratunkowo-badawczy, zwrócić się z prośbą o współpracę do uniwersytetów i laboratoriów Europy. Nie chcę jednak ciągnąć czytelników na zamienione w cmentarz dno Odry. Szukam gorączkowo dobrych wiadomości z Polski. Trudno…

W Zambrowie młynarz wpadł na pomysł, jak wykorzystać produkt uboczny działalności swojego przedsiębiorstwa. Po pięciu latach prób mógł powołać firmę Bioterm. Jej wyroby to rewolucja na rynku jednorazowych naczyń i sztućców. Z otrąb pszennych wyrabiane są talerze, miski, półmiski. Można z nich jeść zarówno gorące, jak i zimne potrawy, podgrzewać je w mikrofalówce czy piekarniku, a później spokojnie wykorzystać, oczywiście po kompostowaniu, do użyźniania ogródka.

Kolejna wiadomość, również krajowa, ma ucieszyć właścicieli domów jednorodzinnych. Dotyczy programu „Moje ciepło”. Już od paru miesięcy można składać wnioski o dofinansowanie instalacji tak zwanych „pomp ciepła” i otrzymać do 21 tysięcy na to nowoczesne urządzenie ogrzewające budynek mieszkalny – jest ciche, nie produkuje dymu ani spalin. Po instalacji nie potrzebuje żadnej obsługi. Jeśli połączy się pompę ciepła z zasilającym ją w energię panelem fotowoltaicznym na dachu – koszty ogrzewania mogą być zerowe. Gdy pomyślimy o przerażających podwyżkach cen węgla i kłopotach z jego nabyciem, zobaczymy, jak ważna to wiadomość – nie tylko z punktu widzenia ekologii, lecz także pod względem ekonomicznym. Czy jednak pompy cieplne to ratunek dla choćby pół procenta tych, co boją się zmarznąć zimą?

Inna wiadomość również łączy się ze sprawami energetycznymi, ale ma dużo większe znaczenie i zasięg – od dawna wiadomo, że wodór jest paliwem idealnym, podczas jego spalania powstaje tylko para wodna. Do niedawna produkcja wodoru tradycyjnie wiązała się z wysoką emisją dwutlenku węgla, ale można tego uniknąć przy wykorzystaniu odnawialnej energii elektrycznej, np. z morskiej farmy wiatrowej. Jak dotąd w rozwoju tej nowej technologii przoduje Wielka Brytania. Polska nie ma jeszcze znaczących osiągnięć, dowiadujemy się jednak o naszych możliwościach. Nasz kraj ma bardzo duży potencjał naukowo-badawczy w dziedzinie technologii wodorowych. Posiadamy kilkanaście państwowych instytutów badawczych oraz jednostek naukowych PAN, które w różnym stopniu są zaangażowane w badania związane z gospodarką wodorową. Kluczową rolę w tym zakresie pełni Instytut Energetyki. Niedawno wypowiedział się na ten temat Dariusz Budrowski, Prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Stwierdził on, że w Polsce mamy sprzyjające warunki badawcze dla naukowców zajmujących się technologią wodorową, jednak niestety nie wykorzystujemy jeszcze w pełni tego potencjału. Widać to między innymi po środkach przeznaczonych na rozwój technologii. Są jednak szanse, że zmieni się to w wyniku współpracy europejskiej. Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen mówiąc do uczestników I Środkowoeuropejskiego Forum Technologii Wodorowych H2POLAND w Poznaniu, stwierdziła: „Zielony wodór jest niezbędny, aby położyć kres uzależnieniu Europy od niepewnego i niebezpiecznego dostawcy, jakim jest Rosja”. Podkreśliła dalej, że jeszcze przed „barbarzyńskim atakiem Rosji na Ukrainę” kraje UE zdawały sobie sprawę z konieczności odejścia od paliw kopalnych na rzecz bardziej zrównoważonej gospodarki. Wskazała, że wkrótce wodór uzyskiwany ekologicznie, „zielony wodór”, będzie mógł zastąpić gaz importowany z Rosji.

Na te wszystkie budzące pewne nadzieje wiadomości z dziedziny ekologii pada jednak cień zbrojnego konfliktu, o jakim wspominała pani przewodnicząca. Cień tak mroczny, że wydaje się je przekreślać. Oto eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego cytując dane ukraińskiego Ministerstwa Ochrony Środowiska i Zasobów Naturalnych, ogłosili, że szkody związane z rosyjską dewastacją środowiska naturalnego Ukrainy od początku inwazji do czerwca oszacowano na minimum ok. 6,4 mld euro. Według danych ukraińskiej organizacji pozarządowej Ekodia, które przytacza PIE, armia rosyjska „dokonała już ponad 260 aktów ekobójstwa, celowo niszcząc środowisko naturalne Ukrainy”.

Te rozmiary strat i zagrożeń przesłaniające to, na czym opiera się nasza ekologiczna nadzieja, uświadamiają nam, że przychodzi nam żyć w wyjątkowo trudnym czasie. Musi to być czas głębokiej refleksji nad przyszłością. Nad kierunkami myślenia ekologicznego, nad kierunkami działania ekologicznego. Musimy roztropnie i cierpliwie przyjąć spiętrzenie się kłopotów wywołanych haniebną agresją Rosji na Ukrainę z dodatkiem światowego kryzysu energetycznego, z dodatkiem klęsk wywołanych zmianami klimatu, z dodatkiem drożyzny, inflacji, braku mieszkań. Jeśli spojrzymy na te sprawy spokojnie, z wiarą w Opatrzność i w polską odporność na kryzysy, to konsekwentnie spytamy się – od czego zacząć? Jak żyć w kryzysowych czasach? Papież Franciszek wzywa do braterstwa, a więc następne pytania – jaka szkoła ma młode Polki i młodych Polaków prowadzić do braterstwa, również do braterstwa w odpowiedzialności ekologicznej? Porozmawiajmy o tym, gdy zaczął się rok szkolny. Aby odbić się od ciemnego brzegu i pożeglować w światło, dzielę się z Wami wiadomością o szkole, może dobrą na początek rozmowy o szkole braterstwa.

Jeden z moich przyjaciół, dumny jak paw, przysłał wiadomość o sukcesach swojej wnuczki, która mieszka z rodzicami w Australii i tam uczy się w elitarnej szkole. Miał z czego być dumny! Nastolatka wykazała się talentem i pracowitością, zdobyła pierwsze miejsce w szkolnym konkursie plastycznym na projekt witrażu, co więcej projekt został zrealizowany i witraż zdobi reprezentacyjny hall jednego z nowych budynków szkoły. Nieraz dyskutowałem z moim przyjacielem o systemie szkół elitarnych w kraju kangurów. Dla kogoś, kto ma doświadczenia tylko polskiego systemu oświaty, jest to coś trudnego do wyobrażenia, a także mało sympatycznego. Myślimy, że w bogatym kraju, w społeczeństwie zróżnicowanym pod względem zamożności, taki system umacnia progi i bariery dzielące ludzi. Tymczasem sprawa jest bardziej skomplikowana. Prawdą jest, że za szkołę rodzice płacą grube pieniądze. Ale jednocześnie działa taki system stypendialny, który wychwytuje i promuje pracowitych i zdolnych, szybko zwalnia ich od połowy i więcej czesnego. Uczniowie bardzo wcześnie zaczynają pracę w ograniczonym czasie, łączą ją z nauką, poświęcają na nią część wakacji. Często jest to ciężka fizyczna praca, albo wyczerpujące zajęcie w usługach. Takie drogi kariery dają społeczeństwu młodych ludzi ze zróżnicowanym doświadczeniem zawodowym, odpowiedzialnych – no i starannie wykształconych. Uczniowie szkół mających dobrą markę, często nie tracą ze sobą kontaktu na studiach i w dorosłym życiu, tworzą sieć przyjaźni i znajomości umacniającą tak potrzebną demokracji tkankę łączną wspólnoty. Co więcej, te bogate elitarne szkoły są wzorem, za którym idą wszystkie szkoły w kraju – każda promuje w miarę swoich możliwości zdolnych i pracowitych, każda stara się mieć jakieś własne mundurki czy choćby emblematy, proporczyki pokazujące jej wyjątkowość. Czy patrząc na daleką Australię, zechcemy z takich wzorów skorzystać? Zazdrościmy? Niech to będzie twórcza, poszukująca zazdrość!

Piotr Wojciechowski