Woda płynie inaczej niż oliwa, rtęć płynie jeszcze inaczej, wulkaniczna lawa ma swój sposób płynięcia. Fizycy zajmujący się przepływem płynów, ich lepkością, formowaniem się kropel w różnych warunkach, w różnych ośrodkach, zasadniczo dzielą formy płynięcia na spokojne – czyli laminarne, i na burzliwe, czyli turbulentne. Przepływ turbulentny to nieciągłości, wiry, czasem bryzgi. Krew, nasza krew, ma swój osobliwy sposób płynięcia. Dotknij przegubu ręki, wyczuj puls. Krew płynąc odmierza pewien rytm uderzeń związany z pracą serca.

Rytm to tajemnica życia, szyfr, jakim biologiczne życie odbija rytmy kosmiczne, a zarazem porozumiewa się z życiem duchowym, z kulturą, z techniką także. Od poziomu życia komórkowego większość procesów w organizmach żywych przebiega nie w sposób ciągły – ale przez skurcze i rozkurcze, napór i zwiotczenie. Osobnym nurtem życia organizmu są prądy elektryczne w układzie nerwowym, w mózgu – i tu zawsze dadzą się odnaleźć – impulsy i następujące po nich momentu bez impulsu. Zajmująca się rytmami chronobiologia wykazuje istnienie rytmów dobowych, miesięcznych, rocznych, pokazuje więc na związki rytmów materii żywej z rytmami astronomicznymi.

A człowiek tworząc kulturę i technikę posługuje się rytmiczną zmiennością na miliony sposobów. Bo to nie tylko prąd zmienny w gniazdku, fale elektromagnetyczne jako nośnik wielu rodzajów komunikacji i sterowania. To także tajemnice kołysania się „tempo rubato" w utworach Chopina, to wielorakie skomplikowane stopy rytmiczne klasycznej poezji greckiej i rzymskiej, głos sygnaturki na Anioł Pański, uderzenia afrykańskich tam-tamów, rytmiczna muzyka młodzieżowych klubów. A porozmawiajmy tylko z montażystami filmowymi. Każdy z nich ze znajomością rzeczy opowie jakimi sposobami uzyskuje potoczystość ekranowej opowieści, wyjaśni jak uzyskuje w komedii momenty śmieszności, a w filmie sensacyjnym zawieszenie, napięcie, oczekiwanie katastrofy. Jeśli jednak zapytamy ich o rytm – poważnieją. Właściwie każdy z nich ma jakieś swoje tajemnicze sposoby na uzyskanie efektu rytmu w filmie, często łączące rytmiczność filmowej muzyki z elementami światła, z następstwem scen nocnych i dziennych, scen akcji i kontemplacji.

cytat-na-stronie-rytm1

Pisałem już w tej rubryce o naszym zanurzeniu w czasie, bardzo skomplikowanym. Czas Boga, namiot Jego wiecznej i wszechwiedzącej teraźniejszości, ogarnia całą naszą obecność w czasie. Bóg nie tylko widzi każdą i każdego z nas. On także widzi z jednakową dokładnością każdą chwilę naszego życia, tak przeszłą (a my ją może zapomnieliśmy) jak i przyszłą (a my się nawet jej nie domyślamy).

Codzienność to czas linearny, nić, na jaką nawlekamy każde wczoraj, dziś i jutro. Ale też przeżywamy tę samą codzienność uwikłani w różne odmiany czasu cyklicznego, wieczne powroty roku liturgicznego, roku szkolnego, roku podatkowego, sezonów rolniczych i sportowych. Czas cykliczny to znów rytmy właśnie – rytm dzienny, miesięczny, roczny, rytm dziecięctwa, młodości, dojrzałości, starości, powtarzane pokolenie za pokoleniem.

Może się zdarzyć, że odczujemy upływ czasu, jego rytmy, nieubłagane przemijanie jako coś, co nam dolega, co nas ogranicza, może nawet jest przeciw nam. Co zrobić, aby się wyzwolić z tego fałszywego i niemiłego odczucia? Po pierwsze podziękować naszemu bijącemu sercu i Bogu za ten zegar tykający nam w piersi tak wytrwale. Po drugie – trzeba zaufać muzyce. To, czego ludzkość dokonała w tym prastarym, zawsze obecnym języku, to wielkie dzieło przymierza z czasem.

Karłowicz, Szymanowski, Lutosławski, Panufnik, Penderecki, Górecki, Bacewiczówna, Kilar – taka garść nazwisk z jednej tylko polskiej nacji, z jednej tylko, współczesnej epoki i tylko z przestrzeni muzyki poważnej. To naprawdę wielcy ludzie, niepospolici twórcy. Tak, znamy te nazwiska. Nietrudno dorzucić jeszcze pół tuzina. I wielkie nazwiska z muzyki filmowej. Ale czy słuchamy ich muzyki, czy bierzemy ich za przewodników w gęstwinie czasu, czy pozwalamy aby nam pokazywali, że człowiek otrzymał dar władania czasem? A przecież ten urodzaj talentów i osobowości to dar, jaki dostaliśmy, aby z niego korzystać. Mamy czym chwalić się na świecie – czy jednak wiemy co posiadamy – jakie dzieła, jakie klejnoty?

cytat-na-stronie-rytm2

Ginie, cichnie piękny obyczaj domowego grania i śpiewania, ubywa rodzinnych orkiestr i kapel. Urządzenia – czasem bardzo kosztowne – do elektronicznego odtwarzania nagrań mają w naszych domach zdecydowaną przewagę nad instrumentami muzycznymi do czynnego muzykowania. Mało jest szkół mogących się szczycić posiadaniem szkolnych chórów.

W ostatnich latach przybyło sal koncertowych, przybyło budynków dla oper. Czy poszerzy się widownia, czy przybędzie ludzi zakochanych w muzyce, żyjących nią? Wydaje się że trzeba wysiłku, uwagi, woli wzrastania w pięknie, aby sięgnąć po te dary, jakimi obdarzyć nas może muzyka. Miejmy świadomość, że do słuchania i tworzenia muzyki przygotowało nas nasze ciało, jego rytmy wewnętrzne, puls serca, zmienność prądów w neuronach mózgu. Dusza potrzebuje muzyki, ale i ciało jej chce, wie, jak ją przyjąć. Czas jest nam dany, aby nas nawrócić na muzykę, korzystajmy.

Piotr Wojciechowski

Autor urodził się w 1938 r. w Poznaniu, prozaik, reżyser filmowy, publicysta kulturalny, felietonista "Więzi i "Workshop". Absolwent dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego oraz reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi. W 1978 roku otrzymał nagrodę fundacji im. Kościelskich. Stale publikuje teksty na portalu chrześcijańskich ekologów "Święto Stworzenia". Mieszka w Warszawie.

Czytaj więcej tekstów tego autora: eko eseje

rytm-CC-800px

Fot. Rytmy w naturze, fot. aut. Cobalt123/Flickr.coim/CC BY-NC-SA 2.0