Nowe wydawnictwa o „chrześcijańskiej ekologii”

W roku ubiegłym minęło 30 lat od powstania Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu, jedynej w naszym kraju pozarządowej organizacji ekologicznej, która w swoich działaniach opiera się na katolickiej nauce społecznej a w szczególności na ekospołecznym nauczaniu Błogosławionego papieża Jana Pawła II i innych papieży i hierarchów kościoła. 28 listopada odbyła się uroczysta sesja z tej okazji w klasztorze ojców franciszkanów w Krakowie gdzie też Ruch się narodził i do dziś funkcjonuje jego biuro. Sesja, która zgromadziła wiele osób z krakowskiego i nie tylko krakowskiego środowiska naukowego, społecznego i kościelnego pokazała, że istnieje wielkie zapotrzebowanie na taki ruch i takie idee, które głosi REFA.

Trwały, materialnym owocem roku jubileuszowego jest specjalny numer (już 16) rocznika wydawanego przez Ruch – Zielony Zeszyt REFA. Na 80 stronach zawiera on wiele cennych materiałów. Oczywiście znaczna ich część dotyczy historii Ruchu. Czytelnik znajdzie tutaj opisanie początków REFA autorstwa jednego z „ojców założycieli” – o. Zbigniewa Świerczka, wywiad z obecnym przewodniczącym REFA – o. Stanisławem Jaromim, a także z o. Bogusławem Dąbrowskim. W wielogłosie obecnych i byłych członków REFA dowiemy się czym Ruch był dla nich, jak wpłynął na dojrzewanie ich postawy obrońcy przyrody i chrześcijanina. Wszystkie te materiały, jakkolwiek mogą być uważane przez kogoś za niepotrzebne czy wręcz jako przejaw „próżności” są w gruncie rzeczy bardzo potrzebne. Historią ruchu ekologicznego w Polsce nie jest tematem dobrze opracowanym. Owszem próbuje się dokonać jego analizy naukowej z różnych punktów widzenia, głównie socjologicznego, psychologicznego itp. Jednak opracowania te, jakkolwiek cenne naukowo tak naprawdę są mało przydatne dla samych aktywistów. Każdy rodzaj ruchu społecznego, ekologiczny zwłaszcza, to rodzaj pewnego spontanicznego działania, to odpowiedź na pojawiające się zagrożenia i problemy, to próba radzenia sobie z nimi. Analizy naukowe nie dadzą odpowiedzi na problemy w tak szybko zmieniającym się świecie. Wspomnienia, relacje, wywiady pokazują jak kiedyś radzono sobie z zagrożeniami ekologicznymi, jak działała ta czy inna organizacja w odniesieniu do konkretnego problemu. Co sprawiło, że osiągnęła sukces, albo co doprowadziło do porażki. Jest to nieoceniona wręcz wiedza praktyczna potrzebna każdemu aktywiście, który rzeczywiście chce działać na tym polu.

Jest jeszcze jedna kluczowa rola wspomnień i relacji „z przeszłości”. Otóż nie jest tajemnicą, że aktywność społeczna w naszym kraju, zwłaszcza wśród młodych ludzi, nie rośnie, wręcz przeciwnie – kuleje. Mówię tutaj o poważnym i długotrwałym zaangażowaniu a nie pojedynczych porywach. Niesamowicie trudno jest zachęcić młodego człowieka by działał aktywnie społecznie, by poświecił się jakiejś idei, by wreszcie odpowiedzialnie doprowadził rozpoczęte działania do końca (najlepiej szczęśliwego). Panuje olbrzymi marazm, merkantylność, w najlepszym wypadku „słomiany zapał”. Pedagodzy i wszelkiej maści trenerzy, szkoleniowcy, tutorzy „rwą sobie włosy z głowy” jak to zmienić. Na pewno jednym ze sposobów jest właśnie pokazywanie przykładów, tego jak kiedyś w nieporównywalnie gorszych warunkach ludzie dawali sobie radę z różnymi zagadnieniami. Bo jak mawiają starożytni: verba docet exemplum trachunt. I temu służą właśnie wspomnienia – świadectwa konkretnych, żywych ludzi.

Ale rzecz jasna nie tylko wspomnienia przeczyta czytelnik w ostatnim numerze Zielonego Zeszytu REFA. Bo Ruch to nie tylko przeszłość, to teraźniejszość i przyszłość. A obecnie Ruch bierze udział w różnych działaniach i kampaniach. Zatem przeczytać można o stanowisku Ruchu w tak ważnej kwestii jak GMO, dalej: jak zostać liderem i jak aranżować różnego rodzaju działania. W niewielkim tekście znajdziemy informację o bardzo udanej i szerokiej współpracy REFA z Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży i o planach na przyszłość. Te zaś dotyczą projektu „Czyńcie sobie ziemię kochaną”. Projekt ten ma być skierowany przede wszystkim do ludzi wierzących i ma za zadanie uwrażliwić ich na zagadnienia związane w ochroną stworzenia. Tematyka ta w naszym kraju, mimo, że mieszka w nim kilkadziesiąt procent (ile dokładniej boję się pisać) chrześcijan nie cieszy się specjalną popularnością. Wręcz odwrotnie, wydaje się, że ekolog, przyrodnik, obrońca przyrody, kojarzy się przeciętnemu wierzącemu bardzo źle. Tymczasem to właśnie na ludziach wierzących w naszym kraju spoczywa olbrzymi „obowiązek ochronienia go przed ekologicznym zniszczeniem”, jak wołał swego czasu w Zamościu Błogosławiony Jan Paweł II. Biblijne wołanie „czyńcie sobie ziemię poddaną”, jest w gruncie rzeczy wołaniem o czynienie jej sobie kochaną, o troskę o nią. I to właśnie REFA chce uświadomić ludziom wierzącym. W tym celu stworzone będzie Centrum Edukacyjne REFA, wydawane materiały drukowane i elektroniczne, organizowane konkursy na „ekoparafię roku”. Jednym z bardzo konkretnych działań będzie rozwijanie zapoczątkowanego w 2006 roku projektu Ogrodów brata Franciszka” czy „Mapy Chrześcijańskich Inicjatyw Ekologicznych”.

Przy podejmowaniu takich działań niezbędne są choćby skromne fundusze. Warto zatem wspomnieć o tych, którzy ich udzielają. Wydanie opisywanego zeszytu podobnie jak i rozpoczęty projekt współfinansowany jest ze środków fundacji Renovabis.

***

Opisując wydawnictwa z zakresu szeroko rozumianej „ekologii chrześcijańskiej” warto wspomnieć o wydanej jeszcze w 2010 roku, ale stale dostępnej pozycji o nieco prowokacyjnym tytule: „Eco-book o eko-Bogu”. To swego rodzaju wywiad-rzeka redaktora Michała Olszewskiego z „Tygodnika Powszechnego” z ojcem drem Stanisławem Jaromim, franciszkaninem, byłym przewodniczącym Komisji ds. Sprawiedliwości, Pokoju i Ochrony Stworzenia i wieloletnim przewodniczącym Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu (REFA).

Książka podzielona została na siedem rozdziałów i wstęp. W każdym z nich dominującym tematem rozmowy jest inne zagadnienie związane z ochroną środowiska, czy może raczej – stworzenia. Są to m.in. kryzys ekologiczny i jego przyczyny, zaangażowanie Kościoła w ochronę środowiska, problem przeludnienia i antykoncepcji, bieda, niesprawiedliwy podział dóbr i jego wpływ na środowisko, ochrona praw zwierząt i wegetarianizm, ekspansja motoryzacji, konsumpcjonizm itp.

Pytania red. Olszewskiego dotyczą także trudnych i konfliktowych tematów z naszego podwórka, jak powodzie czy konflikt w dolinie Rospudy, w którym o. Jaromi jako jeden z nielicznych duchownych opowiedział się po stronie obrońców przyrody. Argumentował swoją postawę m.in. niegodzeniem się na pójście na łatwiznę, wprowadzaniem fałszywej dychotomii między ochroną człowieka i przyrody oraz instrumentalnym wykorzystaniem krzyży w konflikcie. Styl przyjęty przez pytającego (niekiedy niemal napastliwy) dodaje wywiadowi dynamizmu z jednej strony, z drugiej zaś wymaga konkretnych, precyzyjnych i przekonywujących odpowiedzi. Jest to bardzo cenne, bo obrońcy przyrody również w wielu kampaniach tak właśnie muszą postępować. Krótko, trafnie i precyzyjnie. Zmusza on także do aktywnej „obrony” i przytaczania wiarygodnych argumentów.

Po przeczytaniu całości można wysnuć kilka ważnych wniosków.

Jednym z bezspornych jest fakt, że chrześcijanie w Polsce, na tle choćby krajów zachodnich i biorąc pod uwagę ich ilość w naszym kraju, niestety wciąż jeszcze w niewielkim stopniu czują potrzebę angażowania się w ochronę środowiska z pobudek religijnych. Mizerna ilość członków wspomnianego wcześniej Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu, jedynej katolickiej organizacji ekologicznej w Polsce jest tego smutnym dowodem. Mamy tu jeszcze wiele, wiele do nadrobienia. Sama książka jest dla chrześcijan niesamowicie pomocna w tej kwestii, bo poza tym, że stanowi solidną porcję wiedzy, to także ułatwia uporządkowanie i usystematyzowanie relacji człowieka wierzącego wobec stworzenia i jego ochrony.

Kolejny wniosek jest taki, że ekologom i aktywnym, zatroskanym o ochronę stworzenia chrześcijanom jest „bliżej do siebie” niż być może im się wydaje. Okazuje się bowiem, że osoby niekoniecznie związane z wiarą i zaangażowani ekologicznie wierzący, w praktyce mówią jednym głosem. Z drugiej zaś strony wielki bywa rozdźwięk wśród osób uważających się za wierzące, gdy z jednej strony mówi się o potrzebie ochrony stworzenia jako dzieła Bożego, a z drugiej tym samym „Bogiem” usprawiedliwia się nadmierną, bez zahamowań eksploatacją tegoż Bożego dzieła.

Ważnym walorem książki jest też sporo nowych, niepublikowanych, bądź rzadko przywoływanych w Polsce informacji, przykładów i argumentów, które rozmówca przytacza podczas wywiadu. Dotyczy to nie tylko chrześcijańskiej aktywności ekologicznej w Europie i świecie, ale także dokumentów i opinii oraz konkretnych przykładów z licznych podróży o. Jaromiego. Nie brak w książce także krytycznej oceny współczesnego „zaangażowania” (choć należałoby to nazwać hipokryzją) krajów bogatych w ochronę środowiska w krajach biednych czy rozwijających się. Przez co rozmówca „posądzany” jest wręcz o lewactwo. Choć rzecz jasna nie jest to prawdą – jest to raczej diagnoza stanu rzeczy, i inną nie może być, bez względu na to, jakie oceniający ma poglądy.

Książkę naprawdę warto przeczytać. Powodów jest przynajmniej kilka. Jednym z nich jest to, że mało jest u nas publikacji traktujących o ochronie środowiska i przyrody z punktu widzenia nauki Kościoła Katolickiego czy chrześcijaństwa w ogóle. A i te, które się pojawiają, są niekiedy bardzo wątpliwej jakości. Zatem dobra książka powinna być przyjmowana z zadowoleniem.

Nie bez znaczenia jest także osoba głównego rozmówcy. Nie brak u nas duchownych krytycznie wypowiadających się na tematy ekologiczne. Rzadko który tylko jest do tego przygotowany. O. Jaromi – teolog, ale jednocześnie z wykształceniem filozoficznym (doktorat z filozofii przyrody) i przyrodniczym (magisterium z ochrony środowiska) – to rzadkie w polskim kościele połączenie „profesji”. Jeśli dodać jeszcze fakt, że posiada także niemałe doświadczenie w działaniu w społecznym ruchu ekologicznym (wieloletnie przewodniczenie Ruchowi Ekologicznemu św. Franciszka z Asyżu), to czyni go to bodaj czy nie najbardziej kompetentną wśród polskich duchownych osobą do wypowiadania się na wspomniane tematy. I jeszcze jedno wyróżnia o. Jaromiego spośród innych dających sobie prawo do wypowiadania się „o ekologii”, a mianowicie kilkuletnie przewodniczenie zakonnej Komisji ds. Sprawiedliwości, Pokoju i Ochrony Stworzenia, co dało mu możliwość wizytowania wielu franciszkańskich misji, które są jednocześnie miejscami, gdzie kipi dzika przyroda. Tam właśnie, np. w Amazonii, można niejako na własnej skórze przekonać się, jak ważna jest jej ochrona i jak bardzo od tego uzależnione jest też istnienie człowieka, zwłaszcza tego najbiedniejszego, jak amazońscy Indianie.

Na tylnej okładce książki znajdujemy zdanie „Książka ekologiczna. Po przeczytaniu oddaj na makulaturę”. Otóż wydaje mi się to błędem, ponieważ po przeczytaniu najlepiej przekazać ją dalej i rozpowszechniać jak najszerzej. Autorzy we wstępie adresują ją głównie do chrześcijan, pisząc: „Eko-book ma być przewodnikiem, który pokaże Czytelnikowi zarówno punkty zapalne jak i próby wyjścia z impasu, ma być zachętą do aktywności i zainteresowania tematami pozornie odległymi od refleksji chrześcijańskiej”, a także: „Łączy natomiast przekonanie, że chrześcijanie, wśród nich polscy katolicy, muszą włączyć się w coraz gorętszą i niesłychanie trudną rozmowę o tym, jak wyjść z kryzysu, w którym zaleźliśmy się wszyscy niezależnie do przekonań religijnych”. Mimo to uważam, że lektura książki może być niezmiernie pożyteczna również dla ekologów i w ogóle ludzi niekiedy uprzedzonych i myślących schematycznie o roli chrześcijan w ochronie i niszczeniu przyrody. Pokazuje ona bowiem, że linia podziału na obrońców przyrody i jej niszczycieli nie biegnie wcale po linii podziałów religijnych. A publikacja ta (wespół ze wspomnianym na początku Zielonym Zeszytem REFA 2011) dają czytelnikowi solidną porcję wiedzy teoretycznej i praktycznej o zaangażowaniu chrześcijan w ochronę środowiska w naszym kraju.

Krzysztof Wojciechowski

Opublikowane w „Eko i My” w numerze 3(190) s. 22-23