• RiabininCzas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • cop karuzela
  • cytat
  • encyklika karuzela
  • Boska ziemia
  • encyklika
  • Czas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • Przemówienie papieża Franciszka do uczestników spotkania „WIARA I NAUKA: W KIERUNKU COP26”
  • Ekologia encykliki Fratelli tutti
  • Zielone Słowa BOSKIEJ ZIEMI.To przewodnik porządkujący wzajemne relacje Kościoła katolickiego z tematyką ochrony przyrody, środowiska, klimatu i ekologii.
  • Ekologia to ważna część nauczania Kościoła – wywiad KAI z o. Stanisławem Jaromi

biblioteka laudatosi jp2 biblioteka laudatosi benedykt xvi biblioteka laudatosi kkwpolscesqr

biblioteka laudatosi dol dzielo stworzenia biblioteka laudatosi dol ochrona srodowiska biblioteka laudatosi dol ekologia integralna biblioteka laudatosi dol encyklika laudatosi

Zdjęcie z napisem ankieta 2020 Określenie „chrześcijański ekolog” w uszach wielu osób brzmi jak oksymoron. Co sprawia, że tak trudno porozumieć się katolikom i ekologom? Czy bycie ekologiem i katolikiem się wyklucza? O tym, że prawdziwy chrześcijanin powinien być ekologiem, o wychodzeniu poza fatalne w skutkach stereotypy, o ważnych różnicach światopoglądowych i uprzedzeniach utrudniających porozumienie piszą osoby odpowiadające na drugie pytanie ankiety REFA. Brzmi ono: „Jakie widzisz główne trudności w spotkaniu katolików i ekologów?”. Zapraszamy do zapoznania się z wnioskami, jakie wynikają z odpowiedzi na to pytanie.

 

Drugie pytanie ankiety REFA dotyczy głównych trudności w dialogu katolików i ekologów. Osoby biorące udział w ankiecie zwróciły uwagę na prowokacyjnie postawiony charakter tego pytania, które sugeruje, jakoby bycie ekologiem i katolikiem się wykluczało. Czy tak jest rzeczywiście?

 

Czy bycie katolikiem i ekologiem to sprzeczność?

Zasadniczym problemem w spotkaniu „katolików” i „ekologów” jest szeroko rozpowszechnione potoczne przekonanie, że bycie katolikiem i ekologiem się wyklucza. Tymczasem, jak zauważa Katarzyna Bańkowska, „katolicyzm to religia, ekologia to przekonanie odnośnie troski o stan środowiska. Odgórne założenie, że te dwie idee się wykluczają, jest mylne. Praktyki religijne nie wykluczają możliwości bycia przyjaznym dla środowiska, podobnie jak bycie przyjaznym i dbającym o środowisko nie wyklucza bycia katolikiem”. Ryszard Kowalski doprecyzowuje, że „ekolog to określenie naukowej specjalności biologa”, badacza „różnorodnych powiązań organizmów w przyrodzie i ich relacji ze środowiskiem”. Agnieszka Gałuszka wskazuje, że „prawdziwy ekolog to ktoś, kto bada przyrodę, jej strukturę i funkcjonowanie. (…) poznawanie przyrody, jej złożoności i piękna, to najlepsza droga do ukochania jej Stwórcy. Prawdziwy katolik to ktoś, kto kocha Boga, więc nie niszczy Jego Dzieła”. Z kolei Jacek Bartmiński stawia sprawę radykalniej: „katolik musi być ekologiem, inna postawa jest rodzajem zaprzaństwa względem Stwórcy. (…) Podział katolicy–ekolodzy jest fałszywy, wynika z przyjęcia narzuconej tezy, jakoby sprawy światopoglądowe determinowały bycie ekologiem, podczas gdy tak nie jest”. Jak bowiem zauważa AGB, „osoby, którym drogie jest dobro całej przyrody, są obecne w różnych grupach społecznych i światopoglądowych, również wśród chrześcijan – czego najlepszym przykładem jest REFA”.

Jednoczesne bycie katolikiem i ekologiem nie dość, że nie wyklucza się, to jeszcze postawa szacunku wobec przyrody stanowi naturalną konsekwencję chrześcijańskiej wiary w osobowego Boga, Stworzyciela „nieba i ziemi”. Wobec tego odpowiedzi na pytanie ankiety warto przeanalizować w kluczu rozróżniającym między osobami o światopoglądzie chrześcijańskim („katolicy”) i lewicowymi aktywistami ekologicznymi („ekolodzy”).

 

Zdjęcie ilustrujące drugie pytanie ankiety REFA Jakie widzisz główne trudności w spotkaniu katolików i ekologów?

 

Szkodliwe stereotypy: antyekologiczny katolik i antychrześcijański ekolog

I tutaj docieramy do sedna problemu – u jego podstaw leżą pokutujące w społeczeństwie stereotypy, którym hołdują zarówno „katolicy”, jak i „ekolodzy”. Zwracają na to uwagę Patryk Białas, AGB, Bartłomiej Knosala, Aneta Rayzacher-Majewska, Maciej Sibiński, KBM. Stereotypy te głoszą, jak to ujął Patryk Białas, że „katolik to konserwatysta” a „ekolog to lewak”. Są zatem jak ogień i woda – nie do pogodzenia. Podział ten ma charakter polityczny. „Ekologia kojarzona jest z ideologiami lewicowymi, katolicy raczej ciążą w kierunku prawej strony sceny politycznej” (Bartłomiej Knosala).

W zgodzie z tymi stereotypami, wielu katolików uznaje, że ekologami są tylko „zieloni” aktywiści, o czym pisze Aneta Rayzacher-Majewska, która zastanawia się, czy nie wynika to z faktu, że ekologia jest ideologizowana, a działania i postulaty prośrodowiskowe są zawłaszczane przez określone grupy społeczne i polityczne. Także KBM zwraca uwagę, że „bardzo często spotyka się ekologów o bardzo lewicowych poglądach, różnych od przekonań chrześcijan” i dlatego „wielu katolików z góry odrzuca wiedzę o środowisku, którą przekazują”. Inny stereotyp pokazuje „ekologa” jako „niedomytego oberwańca, protestującego w obronie… żabki lub motylka, przykuwającego się łańcuchem do drzewa, aby je uchronić przed ścięciem”, a nawet jako ekoterrorystę (Ryszard Kowalski).

Z drugiej strony katolicy „często traktowani są jako skrajni konserwatyści, i to w znaczeniu kultywowania również tych złych tradycji w kulturze polskiej. Jest to niewątpliwie główna przeszkoda w dialogu z wieloma przedstawicielami ruchu ekologicznego” (Maciej Sibiński). Ponadto „w środowiskach katolickich temat jest omijany, wierni nie uważają ekologii za sprawę istotną i utożsamiają ją głównie ze środowiskiem grup o poglądach lewicowych” (KBM).

Omówione wyżej stereotypy nie są bezpodstawne. Na szczęście rzeczywistość nie jest czarno-biała, ale bardziej różnorodna i są też osoby o bardziej otwartym i szerokim spojrzeniu na rzeczywistość oraz na dialog. Zarówno wśród „katolików”, jak i „ekologów”. Warto w tym miejscu przytoczyć uwagę Ryszarda Kowalskiego, który pisze, że „ekolog widzi dalej, myśli w długofalowej perspektywie, przewiduje, a nie żyje doraźnie z dnia na dzień, nie dostrzegając zagrożeń, jak to ma w zwyczaju duża część społeczeństwa. Ekolodzy w jakimś sensie wykonują bardzo potrzebną pracę za bierną część społeczeństwa, żyjącą tylko dla siebie, nie troszczącą się o jutro. Dlatego powinni być doceniani!”.

 

Różnice światopoglądowe

Jeśli chodzi o główne trudności w budowaniu dialogu katolików i lewicowych ekologów (rozumianych według wcześniej wskazanego klucza), należy podkreślić, że mają one naturę światopoglądową. I choć wszystkim chodzi o ochronę świata, w którym żyjemy, przed nieodpowiedzialnymi działaniami człowieka, to jednak drogi, jakimi należy dążyć do tego celu, diametralnie się różnią u obu stron. Problem ten analizuje AGB, pisząc, że „zarówno «ekolodzy», jak i «katolicy» uznają wartość życia. Jednak ci drudzy uznają także świętość życia ludzkiego, podczas gdy ci pierwsi często postrzegają ludzi jako «pasożytniczą narośl na zdrowej tkance przyrody», a problem przeludnienia proponują rozwiązać środkami, które z punktu widzenia chrześcijańskiej moralności są niegodziwe i niedopuszczalne (szczególnie aborcja promowana m.in. przez ONZ jako «prawo człowieka»). Również kwestia praw zwierząt budzi zażarte kontrowersje, gdyż laicki światopogląd widzi w człowieku wyłącznie najwyżej rozwinięte na Ziemi zwierzę, które powinno – właśnie ze względu na swoje zdolności do rozumowania i empatii – dzielić z innymi zwierzętami wspólnotę życia i losu. Chrześcijanie akcentują natomiast wyjątkowość ludzkiego ducha oraz prawdę o stworzeniu człowieka na obraz Boży (Rdz. 1,27). Prowadzi to wielokrotnie do osłabienia wrażliwości katolików na krzywdę zwierząt pozaludzkich, które «duszy nie mają, więc nie mogą cierpieć». U wielu ludzi buduje też postawę wyższości wobec reszty świata materialnego, usprawiedliwianą słowami Boga: «czyńcie sobie ziemię poddaną» (Rdz. 1,28). Tak więc katolicy często postrzegają ochronę środowiska przyrodniczego, w tym zwierząt, jako kwestie drugorzędne, bo najważniejszy jest człowiek i jego potrzeby, a świat został mu dany, aby mu służyć i tylko jako taki ma wartość. Laiccy ekologowie zaś, dostrzegając bardziej obiektywnie miejsce człowieka w przyrodzie i zależności ekologiczne rządzące światem, nie potrafią dotrzeć z tym przekazem do osób zaślepionych antropocentrycznym nauczaniem księży, którzy wciąż nie dość mocno akcentują teocentryczny porządek świata, prawdę wyrażoną przez psalmistę w słowach: «do Pana należy ziemia i to, co ją napełnia, świat i jego mieszkańcy» (Ps 24, 1) oraz odpowiedzialność człowieka przed Bogiem za sposób «włodarzowania» światem danym mu «w opiekę». Także podejście wielu osób o poglądach lewicowych do kwestii moralności, relacji międzyludzkich oraz seksualności stanowi poważny problem dla katolików, gdyż jest wielokrotnie zupełnie sprzeczne z nauczaniem Kościoła w tym zakresie. Z tych m.in. względów «lewicowi ekolodzy» traktują katolików jako «nieoświecony ciemnogród», pozbawioną elementarnej wiedzy i wrażliwości ciemnotę. Katolicy zaś postrzegają «lewicowych ekologów» jako bezbożnych i rozpustnych aktywistów, dla których «zwierzątka są ważniejsze niż głodujące dzieci w Afryce»”.

Znamienne jest, że nader często, jak wskazuje Andrzej Bobiec, „aktywista-ekolog” bywa jednocześnie „wierzącym poganinem”, który panteistycznie ubóstwia przyrodę, mityczną „Gaję” i raczej nie jest skłonny do „dialogu ekumenicznego” z katolikiem. A szczególnie trudne jest spotkanie, jak to ujmuje Sławomir Brzózek, ekstremów po obu stronach: „ekopogan” lub „ekoateistów” z jednej i „ortodoksów katolickich” z drugiej. Nie jest więc dziwne, że na takim gruncie, przy tylu poważnych animozjach i uprzedzeniach, ciężko o dialog.

 

Wzajemne uprzedzenia

A uprzedzenia utrudniające dialog „katolika” z „ekologiem” są poważnego kalibru, gdyż mają zasadniczo charakter ideologiczny.

Andrzej Bobiec zwraca uwagę na to, że „katolik «z definicji» powinien być człowiekiem otwartym na prawdę oraz na obiektywne metody dociekania naukowego, które prowadzą do poznania choć cząstki prawdy”. Takie otwarcie oczu na zobiektywizowaną wiedzę o świecie pozwala dostrzec, że problemy ekologiczne nie są wyssane z palca w celu walki politycznej z konserwatystami, religią i tradycyjnymi wartościami. Fakt, że bywają do tego celu wykorzystywane, nie unieważnia ich prawdziwości. Szkodzi natomiast poszukiwaniom ich rozwiązania i uniemożliwia rzeczowy dialog. Tę problematyczną kwestię akcentuje Patryk Gujda, pisząc, że ekologizm „jest ideologią typowo lewicową z całym bagażem emocji i założeń charakterystycznych dla tej strony sceny politycznej, tj. antychrześcijaństwem i przekonaniem o dualistycznej walce uciśnionych z uciskającymi stojącej u podstaw rzeczywistości”. Z tego między innymi względu „katolikom trudno jest się spotkać z ekologami, gdyż z jednej strony są ofiarami systematycznej propagandy, a z drugiej są rzeczywiście traktowani przez tych drugich jako wrogowie”.

Spotkanie takie jest więc utrudnione także z tego powodu, że i „ekologowie” i „katolicy” „w różnych przestrzeniach spotkań i interakcji ze sobą, wychodzą z założenia, że są a priori depozytariuszami różnych a kolizyjnych ze sobą systemów wartości, zaś system własny jest oczywiście z różnych powodów lepszy od tego drugiego” (Sławomir Brzózek). Ponadto komunikują się często w zupełnie inny sposób (język, symbolika i kod znaczeniowy) i posługują się we wzajemnym podejściu stereotypami.

Brak rzetelnej wiedzy przyrodniczej wielu „katolików”, wraz ze wspomnianą antyekologiczną prawicową propagandą, jest ogromnym problemem. Potęguje go postępowanie zwierzchników Kościoła, na które zwraca uwagę Sławomir Brzózek: „Kościół jako instytucja w Polsce ekologią zainteresowany nie jest, owszem reaguje – bo musi. Ale nie wydaje się zainteresowany tworzeniem dialogu w tej sprawie. Nie rozumie ani istoty wyzwań środowiskowych ani cywilizacyjnych, nie rozumie także ani metod ani sposobów działania na rzecz ochrony środowiska, nie zna i nie rozumie także samego ruchu organizacji ekologicznych”. Osoby ekologicznie zaangażowane wyraźnie ten fakt dostrzegają. I chociaż są rozmaite inicjatywy w Kościele (np. działalność REFA, rozmowy organizowane przez dominikanów), to „nie są one wcale utożsamiane z «oficjalnym stanowiskiem Kościoła w Polsce»” i nie są szerzej znane wśród wiernych (Sławomir Brzózek). To poważna trudność, że do opinii publicznej „bardzo rzadko (…) przebija się informacja o działaniach podejmowanych przez ekologów chrześcijańskich” (Anna Kłodzińska-Oleksy). Zdaniem Sławomira Brzózka, obecnie „ważniejszą rolę w zbudowaniu relacji i przestrzeni do spotkania ma do odegrania Kościół, to z tej instytucji powinno teraz wyjść zaproszenie do spotkania z ekologami”.

Wzajemne uprzedzenia utrudniają zatem, a może nawet uniemożliwiają, wielu „katolikom” i „ekologom” dostrzeżenie, że „tak naprawdę właśnie ekologia jest tym, co może łączyć, być ponad podziałami, bo wszyscy powinni troszczyć się o nasz wspólny dom” (Aneta Rayzacher-Majewska).

 

Czy porozumienie jest możliwe?

Skoro wzajemne spotkanie i dialog „katolika” i „ekologa” jest tak karkołomne, czy w ogóle jest możliwe? W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie kluczowe jest uznanie, że ochrona środowiska wynika z faktów, z tego jak się rzeczy mają i jak świat funkcjonuje. Nie jest to kwestia światopoglądowa. Niezależnie od poglądów, wszyscy żyjemy w tym samym środowisku i podlegamy tym samym prawom przyrody. Skoro bycie katolikiem i ekologiem nie wyklucza się, a wręcz przeciwnie, zatem takie porozumienie jest jak najbardziej możliwe. Jest jednak bardzo wymagające dla obu stron: domaga się wyjścia poza wygodne stereotypy, uderzenia się w piersi i odrzucenia popełnianych błędów i wypaczeń. „Katolicy” wymagają szczególnie „ekologicznego nawrócenia”. Takie wady, jak egoizm, chciwość, zachłanność, pycha, brak umiarkowania, niesprawiedliwość, podłość charakteryzują postępowanie ludzi o różnych światopoglądach. Podobnie konsumpcjonizm czy przywiązanie do luksusu. Nie są to grzechy obce również wielu „katolikom”. Krystyna Matecka-Ryngier zwraca uwagę, że „część osób uważających się za katolików, przykazania Boga oraz słowa Boże nadające sens życiu traktuje wybiórczo, dbając o swoje dobro, a nie szanując praw innych osób, stworzeń i przyrody. Często grzeszą pychą, chcąc pełnić rolę Boga w stosunku do stworzeń i wszechświata”. Gubi ich antropocentryzm, który uzurpuje człowiekowi miejsce należne Bogu.

A przecież „każdy katolik, uznając przyrodę za dar pochodzący od Boga, powinien się o nią troszczyć, pielęgnować, podziwiać, mądrze nią gospodarować, oszczędzać zasoby z myślą o swoich dzieciach, wnukach, następcach …, a nie tylko myśleć o sobie na zasadzie tu i teraz. Każdy katolik powinien być zatem ekologiem! (…) powinien doceniać tych, którzy także w jego/jej imieniu podejmują działania, walczą w słusznej sprawie, często narażają się i płacą za to niemałą cenę” – postuluje Ryszard Kowalski.

I wreszcie chyba najważniejsze stwierdzenie dotyczące współpracy „katolików” i „ekologów”: „Nie będzie więc zgody pomiędzy obiema stronami w odniesieniu do idei, jakie je napędzają – przyznaje Krzysztof Mączkowski – ale i jedni, i drudzy (…) mogliby przyjąć pewne «minimum programowe» i stanąć ramię w ramię” w obronie wartości środowiskowych i kulturowych. Potwierdza tę diagnozę Jacek Bartmiński: „Trzeba działać w ramach tego, co wspólne dla ekologów-katolików i ekologów-niekatolików”. Jest to rzeczywiste wyzwanie, gdyż, jak zauważa Michał Lewicki, mamy tendencję do współpracy tylko z tymi, z którymi zgadzamy się całkowicie, i czasami nawet niewielkie różnice poglądów „paraliżują” nasze możliwości współdziałania. Potrzebne jest zatem dużo dobrej woli po obu stronach. „Szacunek, otwartość, cierpliwość i – to najważniejsze – najtrudniejsze – praktyczne ukazanie i udowodnienie, że Kościół to instytucja żyjąca Ewangelią a nie dla profanum, a ekolodzy to nie donkiszoteria i ideologiczne ekstrema. Obie strony muszą dojrzeć do tego, że muszą współpracować” – apeluje Sławomir Brzózek. Wtóruje mu Rafał Kurczewski, pokazując, że „jedną z naszych powinności jako katolików jest spotykanie się różnymi osobami, również jeśli chodzi o treści środowiskowe”.

Na zakończenie warto przytoczyć myśl Mariusza Zatylnego: „Różnimy się, ale po stwierdzeniu tego faktu możemy po prostu się siebie uczyć i współpracować tam, gdzie jest to możliwe, nie podzielając wszystkich przekonań. Naprawdę możliwe jest i pożądane komunikowanie się w celu poszukiwania bezpiecznej płaszczyzny współżycia i współdziałania pomimo różnic. (…) Podążając z innymi na drodze ku ekologii integralnej w oczywisty sposób będziemy się ścierać i różnić, oby w pokoju, szacunku i radości”.

 

Opracowała: Anita Ganowicz-Bączyk, REFA