• RiabininCzas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • cop karuzela
  • cytat
  • encyklika karuzela
  • Boska ziemia
  • encyklika
  • Czas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • Przemówienie papieża Franciszka do uczestników spotkania „WIARA I NAUKA: W KIERUNKU COP26”
  • Ekologia encykliki Fratelli tutti
  • Zielone Słowa BOSKIEJ ZIEMI.To przewodnik porządkujący wzajemne relacje Kościoła katolickiego z tematyką ochrony przyrody, środowiska, klimatu i ekologii.
  • Ekologia to ważna część nauczania Kościoła – wywiad KAI z o. Stanisławem Jaromi

biblioteka laudatosi jp2 biblioteka laudatosi benedykt xvi biblioteka laudatosi kkwpolscesqr

biblioteka laudatosi dol dzielo stworzenia biblioteka laudatosi dol ochrona srodowiska biblioteka laudatosi dol ekologia integralna biblioteka laudatosi dol encyklika laudatosi

Błażej Strzelczyk w TP przepytuje abpa Wiktora Skworca z ekologii i ekologii społecznej. Jest też pytanie o polowania i udział w nich księży. Słyszymy m.in. że eksploatacja Ziemi i stworzenia musi przebiegać rozumnie i odpowiedzialnie. Niestety, żyjemy w czasach materializmu praktycznego, czyli tu i teraz. Ten sposób życia czasem przesłania nam przyszłość i pamięć o tym, że po nas przyjdą kolejne pokolenia. Nie możemy zostawić im zgliszczy. Człowiek jest istotą rozumną także po to, by potrafił wszystko przemyśleć i urządzić w taki sposób, żeby życie odbywało się aktualnie z jak najmniejszą szkodą dla przyszłości człowieka.

BŁAŻEJ STRZELCZYK: Oglądał Ksiądz Arcybiskup film „Pokot”?

ABP WIKTOR SKWORC: Nie miałem okazji. Oglądałem natomiast w kinie film „Milczenie” przy pełnej, milczącej sali.

A może czytał Ksiądz Arcybiskup książkę Olgi Tokarczuk „Prowadź swój pług przez kości umarłych”?

Też nie, ale z tego, co wiem, jej treść dotyczy szeroko pojętej ekologii.

To historia o tajemniczych morderstwach myśliwych i kłusowników z Kotliny Kłodzkiej.

Dobry film?

Moim zdaniem przeciętny, ale jednym z bohaterów jest ksiądz. Błogosławi innym myśliwym, z ambony tłumaczy, że zabijanie zwierząt jest moralne, sam poluje.

Pewien niepokój budzi już samo to zestawienie: słowo „ambona” może określać jednocześnie miejsce, z którego głosi się kazania, jak również miejsce, z którego strzela się do zwierząt. To zestawienie jest oczywiście przykre.

Kazanie usprawiedliwiające myśliwych Tokarczuk pisała wzorując się na kazaniach polskich księży myśliwych. Polowania często rozpoczynają się albo kończą mszami.

Niebezpieczne mieszanie porządków. Proszę pana, pan to mówi w kontekście polowania, ale trzeba jasno powiedzieć, że w ogóle nie można instrumentalizować Eucharystii. Często się zdarza, że mamy jakieś państwowe, ale nie tylko, uroczystości i gdy nie bardzo wiadomo, jak je zacząć albo skończyć, to organizuje się Eucharystię. Rolą pasterzy jest wiedzieć, gdzie, z jakiej okazji należy odprawiać msze święte, a gdzie tego robić nie wolno.

Podczas polowania wolno?

Jeśli się dobrze rozumie naturę mszy świętej, to pewne celebry są wykluczone.

Chrześcijanin powinien strzelać do zwierząt?

(milczy) Ja bym nie potrafił.

Dlaczego?

Bo to wiąże się z eliminacją.

Myśliwi tłumaczą na przykład, że strzelają do dzików, bo te niszczą uprawy rolników.

Ochrona upraw jest oczywiście ważna, bo te zapewniają pokarm ludziom. Ale my, jako chrześcijanie, powinniśmy szukać takich rozwiązań, które nie mają podłoża eliminacyjnego. Zawsze musimy myśleć w sposób pozytywny, a nie negatywny.

Co ze zdaniem „czyńcie sobie ziemię poddaną”?

W tej sprawie jasno wyrażali się teologowie, łącznie z Janem Pawłem II. Papież powtarzał, że eksploatacja Ziemi i stworzenia musi przebiegać rozumnie i odpowiedzialnie. Niestety, żyjemy w czasach materializmu praktycznego, czyli tu i teraz. Ten sposób życia czasem przesłania nam przyszłość i pamięć o tym, że po nas przyjdą kolejne pokolenia. Nie możemy zostawić im zgliszczy. Człowiek jest istotą rozumną także po to, by potrafił wszystko przemyśleć i urządzić w taki sposób, żeby życie odbywało się aktualnie z jak najmniejszą szkodą dla przyszłości człowieka.

Dlaczego nie mówicie o tym kazań?

Mnie się zdarza mówić o tych rzeczach. Ale chodzi też o coś innego. Pan mnie pyta o myśliwych i polowania, ja nie mam na ten temat wiedzy teoretycznej, a praktycznej tym bardziej. Jednak w związku z tym, że jestem w Episkopacie odpowiedzialny za komisję duszpasterską, przyjmuję te pytania jako kamyczek do własnego ogródka. Należy się przyjrzeć tym sprawom. Jednocześnie nie możemy zapominać, że polska ambona milczy o wielu innych tematach.

O czym milczy polska ambona?

Myślę, że większy nacisk powinniśmy położyć na kwestie ekologiczne.

Zwłaszcza gdy mamy taki pontyfikat.

Encyklika „Laudato si” jest oczywiście ważnym dokumentem. O ekologii powinniśmy mówić wieloaspektowo, przynajmniej na trzech poziomach: powietrze, woda i gleba.

Śląscy biskupi wypowiadali się już o smogu.

W 2015 r. wydaliśmy wspólny komunikat w sprawie ochrony powietrza. Tu na Górnym Śląsku obserwujemy skrajną degradację naturalnego środowiska, m.in. przez eksploatację górniczą i jej długofalowe skutki. Kiedyś zanieczyszczało jeszcze hutnictwo i koksownie. Obecnie największe zatrucie powietrza wynika ze spalania w domowych paleniskach węglowych odpadów i wszystkiego, co popadnie. To degraduje powietrze. Powstaje trujący miks, którym wszyscy oddychamy.

Ksiądz Arcybiskup myśli o rozwiązaniach systemowych?

Strona kościelna bierze udział w dyskusjach sejmiku województwa śląskiego, gdzie podejmowane są tego typu sprawy. Potrzebne są rozwiązania systemowe.

Jakie są pomysły?

Np. Ministerstwo Energii mogłoby wprowadzić rozporządzenie o wartości energetycznej węgla dopuszczonego do spalania w domowych piecach. Byłoby wtedy jasne, czym można ogrzewać, a czym nie. Niedawno konsultowana była uchwała sejmiku samorządowego w sprawie wprowadzenia na obszarze województwa śląskiego ograniczeń w zakresie eksploatacji instalacji, w których następuje spalanie paliw. Ostatecznie uchwalona jednogłośnie, ponad podziałami.

A na poziomie indywidualnym?

Przydałoby się wprowadzenie mechanizmu, dzięki któremu ekologiczne źródła energii cieplnej obłożone byłyby niższym podatkiem VAT albo byłyby z niego całkowicie zwolnione. Musimy wymagać systemowych rozwiązań, bo one budzą zaufanie i ułatwiają społeczne funkcjonowanie. Ponadto trzeba edukacji, również w ramach katechezy szkolnej czy parafialnej. Sprawa dotyczy budzenia świadomości i odpowiedzialności za siebie, za drugich, za świat. To chyba najważniejsze.

Słyszał Ksiądz Arcybiskup, żeby ktoś w konfesjonale żałował, że pali w piecu plastikowymi kubeczkami po jogurtach?

Nie. Ale ostatnio spotkałem się z pewną osobą, która prosiła o ekologiczny rachunek sumienia, bo chciała go rozpowszechnić w swojej parafii. To sygnał, że rachunki sumienia, które mamy w książeczkach do nabożeństw, powinny być modyfikowane, uaktualniane, także biorąc pod uwagę kwestie ekologiczne.

Wspominał jeszcze Ksiądz Arcybiskup o glebie.

Która również jest degradowana. Choćby na poziomie chemizacji rolnictwa. Doprawdy trudno dziś o rzeczywiście naturalne uprawy, chociaż wszystko, co „eko”, jest poszukiwane. Natomiast co trzeba wyraźnie podkreślić: nadużywanie chemii w rolnictwie przekłada się na kryzys w świecie pszczół.

Greenpeace toczy właśnie walkę o wycofanie neonikotynoidów z upraw.

Tu znów mamy do czynienia nie tylko z indywidualnymi apelami – w tym przypadku do rolników – ale przede wszystkim wołaniem o zmiany systemowe. Nie można przymykać oczu na to, co mówią naukowcy. Świat pszczół jest zagrożony, a człowiek bez pszczół ma ograniczone szanse na przeżycie. Płyniemy na tej samej łodzi z całym stworzeniem.

Dlaczego mówienie o ekologii jest ważne?

Z powodu Pana Boga i z powodu człowieka. Powinniśmy szanować Stworzyciela i jego stworzenie. Szanujemy człowieka i uważamy, że ma prawo do tego, by żyć w warunkach sprzyjających jego zdrowiu. Oczywiście przez to, że żyjemy we wspomnianym już czasie materializmu praktycznego, tego typu postulaty – większej wrażliwości ekologicznej – są przyjmowane z dużą nieufnością.

Dlaczego?

Zbytnia fascynacja „światem rzeczy” powoduje, że bogactwem jest dla mnie wyłącznie to, co posiadam, i... że posiadam coraz więcej. To postawa niezgodna z nauczaniem Jana Pawła II, by bardziej „być”, niż „mieć”.

To przekłada się także na doświadczenie religijne?

Oczywiście. Koncentrowanie się na tym, co materialne, sprawia, że człowiek jest „syty”. Sytość nie jest dobrym odczuciem, bo rodzi postawę samowystarczalności. Droga wiodąca od sytości, poprzez poczucie samowystarczalności, może prowadzić do fazy: nie potrzebuję Pana Boga. Jasno więc trzeba powiedzieć, że najważniejsze rzeczy w życiu nie są rzeczami.

Jakie są najważniejsze?

Osobista relacja z Bogiem oraz solidarna miłość wobec drugiego człowieka. Problem w tym, że im więcej w nas konsumpcjonizmu, tym mniej solidarności. Stajemy się wsobni.

Kiedy to pękło?

To postawa, która ściśle wiąże się z faktem, że coraz bardziej jesteśmy wprzęgnięci w kierat zarabiania i wydawania. To drugie – w dużej mierze – z powodu natrętnej reklamy.

Kapitalizm zniszczył w nas solidarność?

Musimy być krytyczni. Pamiętam wizyty biskupów Republiki Federalnej Niemiec w latach 80. w naszym kraju. Oni bardzo wówczas podziwiali, jak walczymy. Mówili: „pokonaliście materializm ateistyczny”. Jednocześnie od razu dodawali, że w przyszłości, po zmianach społeczno-politycznych, a te już były na widnokręgu, będziemy musieli poradzić sobie jeszcze z materializmem praktycznym, co może być trudniejsze. Wydaje się, że mieli rację.

Całość zob. https://www.tygodnikpowszechny.pl/swiatlo-w-familoku-147749