• RiabininCzas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • cop karuzela
  • cytat
  • encyklika karuzela
  • Boska ziemia
  • encyklika
  • Czas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • Przemówienie papieża Franciszka do uczestników spotkania „WIARA I NAUKA: W KIERUNKU COP26”
  • Ekologia encykliki Fratelli tutti
  • Zielone Słowa BOSKIEJ ZIEMI.To przewodnik porządkujący wzajemne relacje Kościoła katolickiego z tematyką ochrony przyrody, środowiska, klimatu i ekologii.
  • Ekologia to ważna część nauczania Kościoła – wywiad KAI z o. Stanisławem Jaromi

biblioteka laudatosi jp2 biblioteka laudatosi benedykt xvi biblioteka laudatosi kkwpolscesqr

biblioteka laudatosi dol dzielo stworzenia biblioteka laudatosi dol ochrona srodowiska biblioteka laudatosi dol ekologia integralna biblioteka laudatosi dol encyklika laudatosi

W miesięczniku Dzikie Życie ukazał się obszerny wywiad z naszym szefem. Oto jego obszerne fragmenty mówiące o ekologii Papieża Franciszka i jej recepcji w Polsce. Na koniec na pytanie o największe wyzwanie przed ruchem ekologicznym na świecie, o. Jaromi odpowiedział: Uratować ten nasz wspólny dom... naszym zadaniem jest uznać, że nasza matka Ziemia jest naszym jedynym, unikalnym, wspaniałym, najlepszym domem, za który wszyscy jesteśmy odpowiedzialni. I zmienić nasz styl życia, żeby nakierowany nie był tylko na wzrost, na zysk, łupienie innych, ale na jakość życia i dobrostan wszystkich mieszkańców planety.

Biuro Ojca w klasztorze na Franciszkańskiej w Krakowie zastawione jest paczkami, a w nich...

Stanisław Jaromi: Właśnie przyszła z drukarni książka „Kościół i nauka w obliczu ekologicznych wyzwań. Źródła, inspiracje i konteksty encykliki Laudato si” zrobiona wspólnie przez nas – franciszkanów – i przez jezuitów, bo (jeśli można tak powiedzieć) papież to jezuita o franciszkańskim sercu. Udało nam się zgromadzić ciekawych autorów, duchownych i świeckich, którzy podejmują różnorodne, kluczowe tematy encykliki z różnych perspektyw. Zaczynamy od źródeł latynoamerykańskich, o których pisze ojciec Kasper Kaproń, który pracuje na uniwersytecie w Cochabamba. Jest wśród autorów rektor Akademii Ignatianum Józef Bremer, Krzysztof Leśniewski z KUL-u pokazuje ekumeniczny wpływ patriarchy Bartłomieja, ks. Roman Batorski, biblista, pokazuje swoją perspektywę, siostra Adelajda Sielepin analizuje encyklikę od strony liturgii. Redaktorzy, czyli ja i ks. Jacek Poznański, pokazujemy franciszkańskie i jezuickie tło tej encykliki. W drugiej części autorzy świeccy pokazują perspektywę filozoficzną, ekoetyczną, humanistyczną, Zbigniew Karaczun pisze o kwestii klimatycznej, a o ekologii miasta Kasper Jakubowski – członek Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżu, aktywista miejski zaangażowany w ochronę Zakrzówka i w inne problemy przyrodnicze miasta Krakowa. Myślę, że powstała całkiem udana próba interdyscyplinarnej, wieloautorskiej pracy, spełniająca kryteria naukowe. To pierwsza monografia o encyklice Laudato si’ w Polsce.

Gdzie można ją znaleźć?

W e-księgarni Wydawnictwa WAM. Na naszym portalu swietostworzenia.pl gotowy jest już artykuł prezentujący tę książkę w sposób szczegółowy.

Czyli po ponad roku od wydania Laudato si’ trwa promocja encykliki?

Może już nie tyle promocja, co próba zmierzenia się z głębią jej przesłania. Wcześniej udało nam się zrobić popularny przewodnik po encyklice, przed Światowymi Dniami Młodzieży wydaliśmy ulotkę w kilku językach: polskim, angielskim, hiszpańskim i rosyjskim. To jedno z wielu działań, które są podejmowane. Ta recepcja encykliki wewnątrz Kościoła trwa i przynosi pozytywne efekty.

Czy to znaczy, że duchowni rozumieją już potrzebę edukacji ekologicznej, którą głosi papież i przekazują ją dalej wiernym?

Gdy mówimy: „wewnątrz Kościoła” nie myślimy tylko o duchownych. Bo przecież jest wielu katechetów świeckich, jest wielu zaangażowanych członków różnych wspólnot i są zwyczajni wierni. Odbiór encykliki – moim zdaniem – w dużej mierze zależy od osobistej wrażliwości na te tematy. Jak ktoś chodzi na wycieczki do lasu czy w góry to jest naturalnie otwarty na tematy ekologiczne. A gdy woli dzień spędzić z grami komputerowymi, to tej wrażliwości raczej nie ma. Podstawa to jest kontakt z przyrodą i emocje – idziesz na wycieczkę w pogodę czy niepogodę i doświadczasz tego misterium, cudu. Znam takich, co mają te doświadczenia z dzieciństwa, inni zaczęli podczas studiów, bo pojechali w Tatry czy w Beskidy, na spływ kajakowy, rajd rowerowy czy pielgrzymkę pieszą. Również pielgrzymowanie daje ciekawą szansę inicjacji duchowej, bo cały dzień jest się w przyrodzie, w różnych warunkach choć chodząc z reguły po drodze asfaltowej, bo tych nieasfaltowych jest coraz mniej i coraz trudniej wyznaczyć taką trasę bardziej przyjazną dla naszych stóp. Ale ta inicjacja jest ważna. Jeśli nie zaistnieje, to człowiek karłowacieje.

Czy papież jest rewolucjonistą?

To nie to słowo. W Kościele na taką postawę używamy słowa „prorok”, czyli ktoś, kto widzi trochę więcej, trochę głębiej i ma odwagę o tym mówić. To jest kluczowe: prorok ma odwagę mówić, nawet jak obrywa za to. Kimś takim, bez wątpienia, jest Franciszek, podobnie jak był Jan Paweł II.

A co jest największym novum w naukach papieża Franciszka?

Styl, sposób mówienia, świetny kontakt. On będąc w Krakowie w lipcu mieszkał przy Franciszkańskiej przez kilka dni obok nas. Mogłem więc osobiście obserwować jak ten prawie osiemdziesięcioletni człowiek nawiązuje kontakt z ludźmi w różnym wieku, bo to byli i nastolatkowie, i studenci, i trzydziestolatkowie, ale pojawiali się tu też krakusi w starszym wieku. I wszyscy czuli się partnerami. To były spotkania niemal prywatne, tutaj byliśmy najbliżej papieża. Ten styl był niezwykły. Widać było, że Franciszek nie unika trudnych tematów, ale umie znaleźć ten pozytyw, coś, co nam daje siłę, żeby iść dalej i zmierzyć się z trudnościami, wyzwaniami współczesności. Natomiast w sferze doktrynalnej czy problemowej, to są stale te same tematy. Można powiedzieć, że w kwestiach ekologicznych 90 procent treści już było u Jana Pawła II.

Ale to się nie przebiło do powszechnej świadomości. A o Franciszku od początku mówi się „papież-ekolog”.

Nie przebiło się w Polsce, może dlatego, że zwracaliśmy wtedy uwagę na inne tematy. Jak Jan Paweł II zaczynał o tym mówić, myśmy żyli w pękniętym kraju, w systemie upadającego komunizmu, i Polacy byli wyczuleni na inne problemy: sprawiedliwości społecznej, solidarności, wolności religijnej i osobistej. Natomiast inne zagadnienia, czy to dialogu międzyreligijnego, czy właśnie ekologii nie były nagłaśniane. Ale to jest nasza percepcja tego nauczania, bo w innych krajach jest zupełnie inaczej. Na przykład w Ameryce Łacińskiej przyswajano właśnie ekologię połączoną ze sprawiedliwością społeczną, bo takie myślenie to tak naprawdę dzieło Jana Pawła II. Już w latach osiemdziesiątych w jego tekstach to było. Być może to też wynikło z doświadczenia naszej sytuacji polskiej, krakowskiej czy małopolskiej – tutaj papież widział, że degradacja środowiska prowadzi do degradacji człowieka.

O wrażliwości Jana Pawła II na piękno przyrody, o jego wycieczkach górskich wspomina się bardzo często. O tym, że poruszał tematy ekologiczne – nie. Czy to dlatego, że te zagadnienia są za trudne?

Być może wynika to z tego, że byli ludzie, którzy nagłaśniali temat tych wycieczek, przede wszystkim ci, którzy z nim wędrowali po górach czy uczestniczyli w spływach kajakowych. I może też dlatego, że łatwiej mówić o tym. Zwłaszcza, że szybko przeszliśmy od refleksji, jak jest źle w Polsce, do tych przemian i zaoferowano nam drugi system, który miał być antidotum na wszystkie polskie nieszczęścia, czyli dziki kapitalizm. Dziś już wiemy, że to kolejne nieszczęście, które wprowadziło kolejną degradację. Ale wtedy wszyscy światli ludzie wmawiali nam, że to jest najlepsze dla Polski i Polaków. A jakie to spustoszenie uczyniło w przestrzeni społecznej i przestrzeni przyrodniczej? Ale stało się. Franciszek ma odwagę powiedzieć, że i komunizm, i kapitalizm to są ślepe uliczki, bo i za jednym, i za drugim stoi eksploatacja bez umiaru, i ideologia, która ani nie jest chrześcijańska, ani ludzka. I wścieka tym wszystkich wielkich tego świata.

U nas w mediach jeszcze zanim się ukazało Laudato si’ otrzymało łatkę, że encyklika jest antypolska, bo antywęglowa. I na tych pierwszych informacjach właściwie poprzestano.

To była typowa próba zablokowania czy wtłoczenia w świadomość społeczną pewnej etykietki. Dziś wiemy, że to było absolutnie fałszywe. Ale stało się. Takie są media w tym kraju.

Papież Franciszek podaje takie proste zalecenia: oszczędzajcie wodę, oszczędzajcie prąd, jedźcie wspólnie z kolegą samochodem do pracy. Do zrozumienia tego nie potrzeba filozoficznych czy teologicznych głów.

Ale jednocześnie proponuje w encyklice bardzo ambitny program ekologii integralnej, gdzie każe się zmierzyć z czterema wątkami i je integrować: nie tylko troska o przyrodę, ale też o bliźniego, szczególnie tego słabszego, o ekosystem, którym jest każdy z nas, i troska o przestrzeń duchową. Takiej ekologii nikt do tej pory tak prosto, tak jednoznacznie nie proponował. Oprócz tych prostych zaleceń mamy bardzo poważny projekt i za tym idą konkretne działania, chociażby promocja Dnia Stworzenia, którego druga edycja właśnie odbyła się w Watykanie 1 września. My przygotowujemy celebrację w różnych miejscach Polski od 15 września, bo raczej łączymy to ze świętem świętego Franciszka 4 października. Jest więc promocja religijna tematów eko-encykliki. Jest też lobbing czysto polityczny, co widać było wyraźnie na szczycie klimatycznym w Paryżu, gdzie mocna delegacja watykańska zadbała o to, żeby ten świat, tak mocno skłócony i podzielony, dogadał się. Czy to porozumienie jest wystarczające, to można dyskutować. Ale jest. A przecież podpisanie porozumienia klimatycznego było zapowiadane już kilkukrotnie, ale nie udawało się. W naszym podzielonym świecie, gdzie każdy mówi tylko o interesach, mówienie o dobru wspólnym jest niezwykle trudne. Przyglądałem się temu przez kilka dni w Paryżu i wydaje mi się, że profesjonalizm dyplomacji francuskiej wsparty przez dyplomację watykańską dał to porozumienie. Tu i tam już zostało ono ratyfikowane. Daje to sygnał, że chcemy się troszczyć o ten nasz wspólny dom. Ale też siły przeciwne są ogromne. Nie łudźmy się: cały biznes wojskowo-militarny chce toczyć kolejne wojny, a nie podpisywać porozumienia, bo z tego ma zyski. A wojna i jej konsekwencje to także ogromne nieszczęście ekologiczne.

Czy w Polsce katolicy zaczynają się spowiadać z grzechów ekologicznych?

Są tacy, którzy się zawsze spowiadali. To też jest kwestia wrażliwości, której podstawy wynosi się z domu rodzinnego. Naszym podstawowym strażnikiem wewnętrznym jest sumienie a ono może być ukształtowane dobrze lub źle, może być wrażliwie na te tematy lub nie. Oczywiście trzeba dodać wychowanie społeczne i edukację. Kiedyś jednemu ze znajomych, który przyjeżdża do mnie w wypasionym SUV-ie, zaproponowałem, aby tę samą kilkukilometrową trasę przejechał na rowerze. I efekt był niezwykły: nie tylko przestał przeklinać rowerzystów, ale też pojawiła się refleksja, że warto być uważnym na bliźniego, i w samochodzie, i na rowerze, i pieszo. Następny krok nad którym pracujemy to pozbycie się tego auta i korzystanie z roweru czy transportu publicznego. Ale w Polsce, gdzie samochód wyznacza status społeczny, jest to wyjątkowo trudne…

Jak uczyć ekologii, żeby nie tylko straszyć katastrofą, bo ze strachu ludzie się często od tej tematyki odwracają? Papież zachęca do działania i mówi w encyklice: „Wiele można zrobić”.

W edukacji niestety mamy więcej porażek niż sukcesów... Ile powstało w Polsce ośrodków edukacji ekologicznej i jakie są efekty?

Często są ekologiczne tylko z nazwy i uczą tej ekologii powierzchownej, pozornej...

Ale są tam zatrudnieni ludzie zwykle po odpowiednich studiach. Praktycznie każdy park narodowy realizuje edukację, wiele nadleśnictw, szkoły, domy kultury. Ile jest kierunków studiów pt. ochrona środowiska, inżynieria środowiska, biologia. Na jednym z naszych warsztatów REFA spotkaliśmy studentów jednego z ważnych uniwersytetów, którzy robili zielnik roślin chronionych. Każdy student robił osobny zielnik! Złapaliśmy się za głowę. Po co? Jaki to ma sens? A ile mamy projektów edukacyjnych III sektora, ile grantów zrealizowanych, które poza tym, że są zrealizowane, żadnych istotnych efektów nie dają. Sto metrów stąd jest Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska, który co roku sponsoruje kilkanaście projektów edukacyjnych dla Małopolski. Sam sobie zadaję pytania: dlaczego tak marny efekt tego wszystkiego jest, dlaczego zamiast lepiej, mamy wrażenie, że jest gorzej?

A jak REFA uczy ekologii?

Przede wszystkim dbamy o relacje pomiędzy nami, po drugie idziemy w teren, nawiązujemy relację z miejscem, po trzecie budujemy duchowość – modlitwa, celebracja, liturgia sprawiają, że myślimy o tym w pełniejszy sposób. Młodych trzeba uczyć uważności na przyrodę, ale bardzo trudnym zadaniem dla wielu jest nawet, gdy idziemy na łąkę, wytrzymać 15 minut w ciszy. A wiemy, że ten kwadrans trzeba odczekać, żeby otoczenie się przyzwyczaiło do nas, by choć trochę zneutralizować stres, jaki nasze wejście na łąkę przynosi jej mieszkańcom. Potrzebna jest uważność na świat, ale też na bliźniego. To są bardzo proste narzędzia. Także formacja sumienia, w tym mówienie wprost: jeśli świadomie i dobrowolnie zanieczyszczasz wodę, to grzeszysz.

Czy to, że papież przyjął imię Franciszka i stał się sojusznikiem w walce o ochronę środowiska, ułatwiło pracę chrześcijańskim ekologom?  

Wiadomo, że to jest praca długodystansowa. Ale mamy ważny sygnał, że idea franciszkańska, niektórzy mówią „utopia franciszkańska”, która się zrodziła w XIII wieku, jest wciąż aktualna, ciągle ma coś do zaoferowania współczesnemu światu i współczesnemu Kościołowi. Ale proszę pamiętać, że tutaj mówimy o tym wymiarze ogólnoziemskim, globalnym. Nasza perspektywa polska jest często specyficzna. Gdy rozmawiałem z ludźmi, którzy przyjechali z różnych krajów świata na Światowe Dni Młodzieży, zwłaszcza z krajów pozaeuropejskich, to mówili, że papież jest ich głosem, ich rzecznikiem, i to tak naprawdę jedynym. Swojego zadania nie spełnia ONZ, inne organizacje globalne reprezentują interesy korporacji czy instytucji międzynarodowych. A papież, często sprzymierzony z innymi przywódcami chrześcijańskimi, z patriarchą Bartłomiejem, z prymasem kościoła anglikańskiego, potrafią ująć się za nimi, powiedzieć o najtrudniejszych problemach. Chociażby mówi o tym, że w pozytywnych procesach globalizacji uczestniczy zaledwie jedna czwarta, może jedna trzecia populacji. A wmawia nam się zupełnie co innego: że to jest szczęście dla wszystkich, jeżeli firma X przenosi produkcję do Bangladeszu czy Malezji. Takie samo szczęście, jak dla szwaczek spod Myślenic, które za grosze harują w nieklimatyzowanych kontenerach. Owszem, punktowo opisują to organizacje społeczne czy media, ale całościowo nie ma kogoś, kto chce o tym mówić, zaangażować swój autorytet i jeszcze szukać właściwych słów, nośnego języka. Kimś takim jest obecnie papież Franciszek.

Z jakim przesłaniem wyjechali z Krakowa ci młodzi ludzie, chociażby do swoich miejscowości w Ameryce Południowej.

Z takim samym, jak młodzi ludzie stąd: że Kościół jest inny, niż nam się wmawia, że jest młody, dynamiczny, ciągle pełen życia i dzięki łasce Bożej i tym ludziom, którzy potrafią tę łaskę przekazać, ma coś do zaoferowania, daje przede wszystkim sens działania. Konsumpcjonizm sensu nie daje, shopping też, Hollywood sensu nie daje, Bollywood też nie, itd. To po pierwsze chyba, tak mi się wydaje, bo sam już nie jestem młody, ale uczestniczyłem w realizacji wielu projektów. Druga rzecz to zrozumienie, że więcej nas łączy, niż dzieli. Mimo różnych języków jesteśmy razem w stanie spotkać się i doświadczyć czegoś fantastycznego. Dlaczego oni tutaj przyjechali? Przecież zgromadzone na przyjazd pieniądze mogli wydać na wiele innych sposobów, które im proponują specjaliści od reklamy. Samych wolontariuszy zaangażowanych było 4,5 tys. zagranicznych i 19 tys. polskich. Wszyscy to są naturalni liderzy, młodzi ludzie, średnia wieku 20kilka lat. Niektórzy, już pracujący, brali bezpłatne urlopy, żeby tutaj być. Chociażby nasi partnerzy w ekowiosce. Przyjechali z Filipin, Australii, Brazylii, Kenii, Zimbabwe, innych krajów afrykańskich, z wielu miejsc Europy. Fenomenem był nasz network przygotowujący ekowioskę, który zaistniał korespondencyjnie, nieliczni ludzie się znali wcześniej osobiście, część spotykała się na Skype. Katolicy, działacze różnych organizacji ekologicznych. Ale zaufaliśmy sobie i nie zawiedliśmy się. Oto koszulka przygotowana przez Global Catholic Climate Movement w której występowaliśmy w czasie ŚDM z hasłem, cytatem z Laudato si’: “Hear both the cry of the earth and the cry of the poor”. Czyli: „Usłysz zarówno płacz Ziemi, jak i płacz ubogich”.

Całość w DŻ 10/2016