• RiabininCzas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • cop karuzela
  • cytat
  • encyklika karuzela
  • Boska ziemia
  • encyklika
  • Czas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • Przemówienie papieża Franciszka do uczestników spotkania „WIARA I NAUKA: W KIERUNKU COP26”
  • Ekologia encykliki Fratelli tutti
  • Zielone Słowa BOSKIEJ ZIEMI.To przewodnik porządkujący wzajemne relacje Kościoła katolickiego z tematyką ochrony przyrody, środowiska, klimatu i ekologii.
  • Ekologia to ważna część nauczania Kościoła – wywiad KAI z o. Stanisławem Jaromi

biblioteka laudatosi jp2 biblioteka laudatosi benedykt xvi biblioteka laudatosi kkwpolscesqr

biblioteka laudatosi dol dzielo stworzenia biblioteka laudatosi dol ochrona srodowiska biblioteka laudatosi dol ekologia integralna biblioteka laudatosi dol encyklika laudatosi

ewolucja-kosciol-malyNie tak dawne są czasy, kiedy niektórzy ludzie czytający dzieła Darwina czuli, że powinni rozstać się z wiarą, tak jak autor dzieła „O pochodzeniu gatunków". Dziś równoległy rozwój nauk przyrodniczych, biblistyki i teologii stworzyły przestrzeń wzajemnego porozumienia i potrzebę dalszej rozmowy. Opowieść o stworzeniu świata i człowieka w księdze Rodzaju staje się pogłębiona i bardziej uniwersalna przez to, że nie odgrywa już roli „reportażu o technologii stwarzania świata". A ewolucję możemy postrzegać jako Boże Narzędzie, tak sprawne, że potrafi rzeźbić planety i kolibry, kontynenty i pięknych ludzi.

Polska nie jest jeszcze potęgą w dziedzinie innowacyjnej technologii, nie prowadzi własnych badań kosmicznych. Mimo to wcale często słyszymy o grupach bardzo młodych konstruktorów budujących urządzenia wyprzedzające nowoczesnością świat. Dziś rano, kiedy włączyłem radio przy goleniu, trafiłem na opowieść o asystentach i studentach z krakowskiej AGH, którzy założyli przedsiębiorstwo produkujące „głowice obserwacyjne", rewelacyjnie sprawne urządzenia do śledzenia obiektów na ziemi z powietrza. Takie głowice mogą działać podwieszone do „statków bezzałogowych" czyli dronów, mogą być częścią wyposażenia helikopterów ratownictwa górskiego, straży granicznej, samolotów patrolujących kompleksy leśne. Elegancko przemilczano możliwości wojskowego stosowania głowic, oczywiste i aktualne wobec wojny na Ukrainie. To przypomniało mi zdarzenie niedawno oglądane na ekranie telewizora. Oto na niewyobrażalnie odległej komecie siada sonda wysłana z ziemi. Na dość nieforemnym skalnym okruchu przysiadł kosmiczny pajączek, podparł się patykowatymi nogami, wysunął czujki mierzące temperaturę, pobierającą próbki gleby i próżni i zaczął nadawać wiadomości do centrali. A tam obejmowali się i wiwatowali zachwyceni pracownicy sztabu naukowego, parę setek pań i panów z mocno wyższym . Cieszyła się też na pewno w Ałma-Acie astronomka Swietłana Gierasimienko, która pierwsza sfotografowała kometę i w Kijowie astronom Klim Czurimow, który na postawie zdjęć opisał ją i pomierzył. To im zawdzięcza swoją nazwę – 67 P Czurimow-Gierasimienko. Do radości przyłączył się też polski reżyser i rysownik Tomek Bagiński, któremu zlecono zrobienie filmu promocyjnego o lądowniku Philae i sondzie Rosetta – która tego stukilogramowego pajączka poniosła w kosmos. To, co pokazują w telewizji, to fragment tego filmu, bo przecież sonda nie zabrała ze sobą ekipy filmujących reporterów.

Czy to wszystko nie dowody na potęgę ludzkiej myśli i ludzkiej ciekawości? Czym jednak jest ta skrzynka z własnymi komputerami i laboratorium chemicznym, która pajęczymi pazurkami uczepiła się głazu w próżni? To ostatecznie ludzkie narzędzie, takie jak młot kamienny, igła, wyżymaczka, telewizor czy karabin. Myślenie o tych narzędziach, o ich ewolucji, prowadzi nas do myślenia o ewolucji w ogóle, o ewolucji człowieka także.

Nie tak dawne są czasy, kiedy niektórzy ludzie czytający dzieła Darwina czuli, że powinni rozstać się z wiarą, tak, jak rozstał się z nią sam autor dzieła „O pochodzeniu gatunków". Dziś równoległy rozwój nauk przyrodniczych, biblistyki i teologii stworzyły przestrzeń wzajemnego porozumienia i pojednania, potrzebę dalszej rozmowy. Opowieść o stworzeniu świata i człowieka zawarta w księdze Rodzaju staje się pogłębiona i bardziej uniwersalna przez to, że nie odgrywa już roli „reportażu o technologii stwarzania świata". Wyraźniej odczytujemy w niej zostały hymn na chwałę Bożej Mocy i Bożej Miłości, a biblijny poemat moralny o grzechu pierworodnym zostaje przywołany z czasów przeodległych do współczesności. W każdej grzeszącej kobiecie żyje Ewa, w każdym grzeszącym mężczyźnie Adam, wężowy pysk wyłazi z każdej pokusy. Na każdego mężczyznę brnącego w grzech Bóg woła: Adamie, gdzie jesteś! Każda kobieta zostaje wezwana, aby że zetrzeć głowę diablej gadzinie i wie, że uczyniła to Ta, o której powtarzamy „Błogosławionaś między niewiastami." Słowa modlitwy otulają błogosławieństwem każdą niewiastę, kobietę, panią, dziewczynę, dziewczynkę. Bóg jest Ojcem ludzi i Stworzycielem, na ewolucję możemy spoglądać jak na Niańkę, którą on stworzył aby piastowała gatunki zwierząt i roślin. Widzieć możemy ewolucję jako Boże Narzędzie, tak sprawne, że potrafi rzeźbić planety i kolibry, kontynenty i pięknych ludzi.

Ewolucja i wiedza o ewolucji to dziś część naszego naturalnego środowiska fizycznego i psychicznego. Wiadomość o tym, że jesteśmy jednym z gatunków kręgowców, jest ważna i prawdziwa, traci jednak sens, gdy zapomina się, że tylko człowiek, Homo sapiens, ma duszę nieśmiertelną, sumienie, odpowiedzialność. A co jeszcze ważniejsze, każdego człowieka wybrał Bóg, z każdym ma więź osobistą, w której mieści się Boża troska o nas, do nas adresowane powołanie. Z każdą i każdym Bóg umówił się na spotkanie w Niebie. Opowieść o Bożym spotkaniu w Raju z pierwszymi rodzicami jest jak kartka, która nam o naszym umówionym spotkaniu przypomina.

Nasza wiedza o ewolucji człowieka pomaga nam zrozumieć codzienność. Mechanizmy ewolucji są w nas, my dalej ewoluujemy. Dzieci w XXI wieku są podobne do rodziców urodzonych w XX wieku, ale pewne drobne różnice wykazuje już porównanie naszych kości z tymi w średniowiecznych mogiłach. To są jednak procesy bardzo powolne. Był jednak w minionych dziejach gatunku i ludzkości takie punkt, w którym gwałtownie zaczęła wzrastać szybkość ewolucji ludzkich narzędzi, ludzkiej wiedzy, ludzkich sposobów komunikacji. Oczywiście był to wzrost nierównomierny. Popatrzmy na kamienny młot sprzed 10 tysięcy lat i na młotek którym wbijamy w domu gwoździe. Idea ta sama – ciężki łeb i zręczny trzonek. Młotki współczesnych chirurgów, lutników, geologów, alpinistów – wszystkie są podobne. Są kuzynami młota z epoki kamiennej. Jeszcze bardziej konserwatywna jest igła. Musi być szczupła, ostra, uszata – i koniec. Żyjemy jednak wśród narzędzi nieskończenie bardziej skomplikowanych – jest pralka, telefon komórkowy, winda, samolot. Obsługujemy to wszystko mając w głowach przestarzałe mózgi zbieraczy ziarenek, łowców jeleni, autorów kamiennego tłuka pięściowego. Żyjemy w społeczeństwie skomplikowanych mechanizmów, rynku, kredytu, reklamy, samorządów, partii, mafii, wielokulturowości i globalizacji – a mamy mózgi, które dobrze sobie radziły w warunkach rodziny, rodu, plemienia, wędrującej hordy. Od jakich trzydziestu tysięcy lat mózg zmienił się minimalnie.
Ewolucja edukacji – przez stulecia coraz to nowe szkoły, akademie, kursy i warsztaty – to wszystko ma przygotować nasze mózgi do życia we współczesności, w strukturach państwa, w dostępie do kultury. A przestarzałe mózgi wloką za sobą chcenia, instynkty, lęki z epok dawno minionych. Ze współczuciem patrzymy na tych, którzy nie wytrzymują nowoczesności, jej ciśnienia i zgiełku. Chorują, reagują agresją, nerwicami, sypią w siebie piguły na sen, na pobudzenie, antydepresanty. Wpadają w uzależnienia, rozsypują się przy niepowodzeniach.

Trzeba im współczuć, trzeba też ich rozumieć. Trzeba z uważnością i czułością obchodzić się z tym przestarzałym urządzeniem w naszej mózgoczaszce. Łatwo się psuje, naprawia trudno. Pamiętajmy o ewolucji. Mamy mózgi z dawnych czasów. One nie wytrzymują wszystkiego. Są arcydziełami Bożej inteligencji, potrafią zrobić sondę, posłać ją na daleką kometę, potrafią zrobić film o tym pokazujący to lepiej, niż było naprawdę. Są arcydziełami Bożej dłoni, ale wymagają szacunku, ostrożnej obsługi. Mam w komodzie parę starych filiżanek z chińskiej porcelany – jeszcze z poznańskiego mieszkania rodziców. Wytrzymały dwie wojny, jedenaście przeprowadzek, ale były szanowana. Nie można ich myć razem z garami po barszczu. Nie można ich wycierać patrząc w TV. Potrzebują uważności i czułości.

Szanujmy te nasze zabytkowe wspaniałe mózgi. I dajmy im czasem wypocząć w leśnej ciszy, jak kiedyś wypoczywały. Oddajmy im odrobinę ich środowiska naturalnego.

Piotr Wojciechowski

Autor urodził się w 1938 r. w Poznaniu, prozaik, reżyser filmowy, publicysta kulturalny, felietonista "Więzi i "Workshop". Absolwent dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego oraz reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi. W 1978 roku otrzymał nagrodę fundacji im. Kościelskich. Stale publikuje teksty na "Święto Stworzenia"Mieszka w Warszawie.

ewolucja-kosciol-540px Fot. americancatholic.org