• RiabininCzas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • cop karuzela
  • cytat
  • encyklika karuzela
  • Boska ziemia
  • encyklika
  • Czas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • Przemówienie papieża Franciszka do uczestników spotkania „WIARA I NAUKA: W KIERUNKU COP26”
  • Ekologia encykliki Fratelli tutti
  • Zielone Słowa BOSKIEJ ZIEMI.To przewodnik porządkujący wzajemne relacje Kościoła katolickiego z tematyką ochrony przyrody, środowiska, klimatu i ekologii.
  • Ekologia to ważna część nauczania Kościoła – wywiad KAI z o. Stanisławem Jaromi

biblioteka laudatosi jp2 biblioteka laudatosi benedykt xvi biblioteka laudatosi kkwpolscesqr

biblioteka laudatosi dol dzielo stworzenia biblioteka laudatosi dol ochrona srodowiska biblioteka laudatosi dol ekologia integralna biblioteka laudatosi dol encyklika laudatosi

Oburzenie rolników i konsumentów ich produktów wywołała publikacja „Ekościema, czyli mity zdrowej żywności” w nr 29 „Polityki”. Przekłamania, agresja słowna, fakty dobierane pod założoną tezę, brak elementarnej wrażliwości dla ludzi wsi – to podstawowe zarzuty. Pojawiło się już kilka głosów polemicznych. Prezentujemy fragmenty wypowiedzi Petera Stratenwertha, Karola Przybylaka i prof. Ewy Rembiałkowskiej.  

 

 

Peter Stratenwerth - rolnik od ponad 20 lat prowadzący gospodarstwo na Mazowszu nie krył swego oburzenia i napisał:

„Pięć stron tekstu o eko-rolnictwie i eko-żywności w Polityce sprawia wrażenie rzetelnej analizy i krytyki rolnictwa ekologicznego. Kto jednak uważnie przeczyta ten tekst, a w ostatnich lat uczestniczył w sympozjach i konferencjach na temat „GMO w Polsce, tak lub nie”, nie będzie miał wątpliwości, że z rzetelnym dziennikarstwem nie ma on wiele wspólnego. To raczej tekst pisany na zamówienie, przedstawiający tezy grupy ludzi, którym bardzo zależy na legalizacji upraw GMO w Polsce, a którzy obecnie są rozgoryczeni niepowodzeniem tej kampanii. Typowa dla nich jest żałośnie mała wiedza o rolnictwie ekologicznym, zachwyt nad bioinżynierią, niechęć do Greenpeace i NGO’sów i szczególna sympatia do badań firmowanych przez amerykańskie laboratoria.

Mniejsza z tym – nie zagłębiajmy się w teorii spiskowej i załóżmy, że ten „kwiatek” rzeczywiście jest  „klawiatury” dziennikarza Pana Marcina Rotkiewicza.

Cały tekst, tak jak zapowiada już w podtytule, rzeczywiście obraca się wokół mitów. Słowem jednak nie wspomina, co sądzą profesorowie i eksperci z uniwersytetów i instytucji na całym świecie, na co dzień zajmujący się tym tematem. Na przykład z FIBL, mieszczącej się w Szwajcarii najstarszej instytucji, która od ponad 40 lat skupia się na badaniach różnych metod rolnictwa ekologicznego. Autor, czy autorzy, tekstu wiedzą, że producenci rolnictwa ekologicznego starają się o jakiś certyfikat i „znaczek ekologiczności”, ale nie mają chyba pojęcia, jak bardzo jest rozbudowany system kontroli i ile zachodu mają z tym producenci. Kary w przypadku jakiegokolwiek przekroczenia są tak dotkliwe, że o „łatwym biznesie” nie może być mowy. Gdyby autor poważnie zainteresował się eko-rolnictwem, na pewno nie umknęłoby mu, że jest taka federacja jak IFOAM, (o wiele ważniejsza niż The Soil Association), która od ponad 40 lat tworzy kryteria jakości w rolnictwie i przetwórstwie ekologicznym i skupia wszystkie poważne instytucje i organizacje wokół rolnictwa ekologicznego z ponad 90-ciu państw świata.”

Okazuje się, że trzeba redaktorom podobno opiniotwórczego tygodnika tłumaczyć elementarne rzeczy. Peter zatem wyjaśnia: „Dziś mówimy także o wspieraniu różnorodności biologicznej, a jednak rolnictwo konwencjonalne i przemysłowe ma założenia diametralnie inne. Tam hodowla zwierząt i roślin jest prowadzona w sposób coraz bardziej ekstremalny i monotonny. Rolnictwo integrowane jest pewną alternatywą, ale nie dla dużych przemysłowych farm, skąd pochodzi coraz więcej żywności. Większe plony uzyskuje się przez stosowanie coraz bardziej wyrafinowanych odmian hodowlanych zwierząt i roślin, a wyższy plon osiąga się zawsze kosztem odporności. Rośliny i zwierzęta stają się coraz wrażliwsze i wymagają coraz większej „ochrony”. Autor nie zdradza, kto wyliczył, że w ostatnich 15 latach zużycie pestycydów zmniejszyło się o 472 mln ton (nie wspomina też, że w przypadku pestycydów istotną jednostką pomiaru jest stężenie – bez tego trudno mówić o zwiększeniu lub zmniejszeniu zużycia). Główni producenci pestycydów – Bayer, Syngenta i Monsanto, mają się świetnie i ich obroty w tej branży zwiększyły się w tym czasie z kilkunastu do kilkudziesięciu miliardów dolarów rocznie. Także Pestizid Actions Netzwerk (PAN Germany), organizacja, która stara się monitorować zużycie pestycydów na świecie, twierdzi coś przeciwnego, a uprawy GMO podbijają świat przede wszystkim dlatego, że znaczna część ich odmian jest odporna na ostry herbicyd (pestycyd używany do zwalczania chwastów). Trwa zacięta walka ze wszystkim, co przemysłowemu rolnictwu jest nie po drodze. Wśród pestycydów znaczną przewagę mają herbicydy do zwalczania chwastów. Natomiast w rolnictwie ekologicznym nie stosuje się w ogóle substancji do walki z chwastami. W Polsce (jak i w wielu innych krajach) rolnicy i działkowcy wylewają na glebę hektolitry „Round up ready”, środka, który z ziemi wypala wszystko, niszczy życie glebowe, zwłaszcza cenne mikroorganizmy, i zatruwa wody gruntowe, rzeki, jeziora i nasze zdrowie. Według Marcina Rotkiewicza jest to ... „łagodny syntetyczny środek chwastobójczy glifosat…”.

I kończąc swą wypowiedź dodaje: „Uprawa bez orki ze względu na zachowanie żyzności gleb jest odkryciem rolnictwa ekologicznego, a nie owocem biotechnologii i GMO. Gleba w rolnictwie ekologicznym uważana jest za najwyższe dobro, zaś w rolnictwie konwencjonalnym stała się zwykłym środkiem do produkcji i przez agrochemię marnuje się ją na tak gigantyczną skalę, że wykarmienie przyszłych pokoleń rzeczywiście stoi pod znakiem zapytania. Założyciele Soil Association w 1946 r., Steiner w 1924 r., Hans Müller w latach 30-tych XX wieku – oni wszyscy już wiedzieli to, czego niektórzy do dziś nie mogą zrozumieć: że gleba wymaga naszej mądrej troski i pielęgnacji, żeby rodziła dobrą żywność zarówno dziś, jak i jutro. Niepotrzebna jest druga Planeta Ziemia. Starczyłoby dla wszystkich, jeżeli bardziej świadomie zaczniemy się odżywiać.”

Smutne, że artykuł podpisany przez Marcina Rotkiewicza wsparty był grafiką okładkową zatem ilustrował poglądy całej redakcji. Zatem stosowną odpowiedzią był list otwarty jaki w imieniu Stowarzyszenia Polska Ekologia wysłała prof. dr hab. Ewa Rembiałkowska.

Pisze w nim m.in. „Jako Stowarzyszenie Polska Ekologia przywiązujemy szczególną uwagę do uczciwości producenckiej oraz do tradycji polskiego rolnictwa, z którego wywodzi się polskie rolnictwo ekologiczne. Staramy się piętnować nieuczciwych producentów i przetwórców, dbając o dobre imię polskiej żywności ekologicznej. Tego samego oczekujemy od mediów i opinii publicznej. Za żywnością ekologiczną w Polsce nie stoją wielkie koncerny, tylko mali, uczciwi producenci. Autorowi tekstu polecamy porozmawiać  bezpośrednio z producentami i przetwórcami żywności ekologicznej w Polsce, aby zrozumiał, ile pasji wkładają w produkcję żywności ekologicznej. Jednocześnie pragniemy zauważyć, że w ostatnich latach w Polsce żadna z afer związanych z żywnością nie dotyczyła żywności ekologicznej”.

Pełny tekst listu na biokurier.pl

Redaktor Biokuriera Karol Przybylak w swym komentarzu zauważa: „Podważając „mity” dotyczące zdrowej żywności (swoją drogą nie znam innego środowiska, które bardziej niż ekologiczne sprzeciwia się używaniu tego terminu jako dezinformującego) Marcin Rotkiewicz paradoksalnie tworzy nowe. Przedstawiam tylko kilka z nich.
Mit 1. Rolnictwo ekologiczne nie chroni środowiska
Mit 2. O tym dlaczego eko rolnicy nie chcą GMO
Mit 3. Rolnictwo ekologiczne i okultyści
Mit 4. Eko żywność jest niezdrowa i niesmaczna
Mit 5. Medyczne oszustwo – nieracjonalność zasad ekorolnictwa

Pełna analiza na łamach Biokuriera, tu tylko zacytujemy wypowiedź nt. mitu nr 3 Rolnictwo ekologiczne i okultyści: „Odwołując się do historii rolnictwa ekologicznego Marcin Rotkiewicz sięga po stylistykę kojarzoną do tej pory ze środowiskami ze skrajnie innego niż „Polityka” bieguna… Koncentruje się na okultyzmie, sekciarstwie i Rudolfie Steinerze. Nie można zaprzeczyć, że Rudolf Steiner odegrał ważną rolę w rozwoju rolnictwa biodynamicznego, które jest częścią rolnictwa ekologicznego, ale warto pamiętać, że rolnictwo ekologiczne odwołuje się przede wszystkim do tradycyjnych metod uprawy ziemi wspartych nowoczesnymi technologiami przyjaznymi naturze (po prostu!). Niekoniecznie trzeba to wiązać z filozofią Steinera i zdecydowana większość eko rolników w Polsce i na świecie tego nie robi. Proszę sprawdzić.”

Ta ostatnia rada jest najważniejszym argumentem, i jak konkluduje Przybylak, mimo wszystko warto zapraszać Pana Marcina Rotkiewicza do gospodarstw ekologicznych, przetwórni i na eko kiermasze. Może zmieni zdanie?