Cieszyła się też na pewno w Ałma-Acie astronomka Swietłana Gierasimienko, która pierwsza sfotografowała kometę i w Kijowie astronom Klim Czurimow, który na postawie zdjęć opisał ją i pomierzył. To im zawdzięcza swoją nazwę – 67 P Czurimow-Gierasimienko. Do radości przyłączył się też polski reżyser i rysownik Tomek Bagiński, któremu zlecono zrobienie filmu promocyjnego o lądowniku Philae i sondzie Rosetta – która tego stukilogramowego pajączka poniosła w kosmos. To, co pokazują w telewizji, to fragment tego filmu, bo przecież sonda nie zabrała ze sobą ekipy filmujących reporterów.

Czy to wszystko nie dowody na potęgę ludzkiej myśli i ludzkiej ciekawości? Czym jednak jest ta skrzynka z własnymi komputerami i laboratorium chemicznym, która pajęczymi pazurkami uczepiła się głazu w próżni? To ostatecznie ludzkie narzędzie, takie jak młot kamienny, igła, wyżymaczka, telewizor czy karabin. Myślenie o tych narzędziach, o ich ewolucji, prowadzi nas do myślenia o ewolucji w ogóle, o ewolucji człowieka także.
Nie tak dawne są czasy, kiedy niektórzy ludzie czytający dzieła Darwina czuli, że powinni rozstać się z wiarą, tak jak rozstał się z nią sam autor dzieła „O pochodzeniu gatunków". Dziś równoległy rozwój nauk przyrodniczych, biblistyki i teologii stworzyły przestrzeń wzajemnego porozumienia i pojednania, potrzebę dalszej rozmowy. Takie osobowości jak ś.p. arcybiskup Józef Życiński, czy ksiądz profesor Michał Heller, fizyk, kosmolog, teolog, teoretyk nauki to świadkowie tych spraw, otwarci na odważne podążanie za prawdami Objawienia, na dialog wszędzie tam, gdzie szlaki wiary spotykają się z drogami nowoczesnej nauki.

cytat-na-stronie-PW

Opowieść o stworzeniu świata i człowieka zawarta w księdze Rodzaju staje się pogłębiona i bardziej uniwersalna przez to, że nie odgrywa już roli „reportażu o technologii stwarzania świata". Wyraźniej odczytujemy w niej zapis hymnu na chwałę Bożej Mocy i Bożej Miłości, a biblijny poemat moralny o grzechu pierworodnym zostaje przywołany z czasów przeodległych do współczesności. W każdej grzeszącej kobiecie żyje Ewa, w każdym grzeszącym mężczyźnie Adam, wężowy pysk wyłazi z każdej pokusy. Na każdego mężczyznę brnącego w grzech Bóg woła: Adamie, gdzie jesteś! Każda kobieta zostaje wezwana, aby że zetrzeć głowę diablej gadzinie i wie, że uczyniła to Ta, o której powtarzamy „Błogosławionaś między niewiastami." Słowa pozdrowienia anielskiego raz wypowiedziane w Nazarecie, teraz i na zawsze otulają błogosławieństwem każdą niewiastę, kobietę, panią, dziewczynę, dziewczynkę. Bóg jest Ojcem ludzi i Stworzycielem, na ewolucję możemy spoglądać jak na Niańkę, którą on stworzył, aby piastowała gatunki zwierząt i roślin. Widzieć możemy ewolucję jako Boże Narzędzie, tak sprawne, że potrafi rzeźbić planety i kolibry, kontynenty i pięknych ludzi. Nasza wrażliwość na prawdę i piękno pochodzi od Boga, ale otrzymaliśmy ją za pośrednictwem ewolucji.

Ewolucja i wiedza o ewolucji to dziś część naszego naturalnego środowiska fizycznego i psychicznego. Wiadomość o tym, że jesteśmy jednym z gatunków kręgowców, jest ważna i prawdziwa, traci jednak sens, gdy zapomina się, że tylko człowiek, Homo sapiens, ma duszę nieśmiertelną, sumienie, odpowiedzialność. A co jeszcze ważniejsze, każdego człowieka wybrał Bóg, z każdym ma więź osobistą, w której mieści się Boża troska o nas, do nas adresowane powołanie. Z każdą i każdym Bóg umówił się na spotkanie w Niebie. Opowieść o Bożym spotkaniu w Raju z pierwszymi rodzicami jest jak kartka, która nam o naszym umówionym spotkaniu przypomina.

Nasza wiedza o ewolucji człowieka pomaga nam zrozumieć codzienność. Mechanizmy ewolucji są w nas, my dalej ewoluujemy. Dzieci są podobne do rodziców, ale gdy porównamy naszych kości z tymi, jakie są wykopywanie w średniowiecznych mogiłach. pewne drobne różnice wykazuje już. Trzeba jednak widzieć, że ewolucja organizmów żywych jest nieskończenie powolna jeśli porównamy ją z ewolucją narzędzi. Był w przeszłości takie punkt, w którym gwałtownie zaczęła wzrastać szybkość ewolucji ludzkich narzędzi, ludzkiej wiedzy, ludzkich sposobów komunikacji. Oczywiście był to wzrost nierównomierny. Popatrzmy na kamienny młot sprzed 10 tysięcy lat i na młotek którym wbijamy w domu gwoździe. Idea ta sama – ciężki łeb i zręczny trzonek. Młotki współczesnych chirurgów, lutników, geologów, alpinistów – wszystkie są podobne. Są kuzynami młota z epoki kamiennej. Jeszcze bardziej konserwatywna jest igła. Musi być szczupła, ostra, uszata – i koniec. Żyjemy jednak wśród narzędzi nieskończenie bardziej skomplikowanych – jest pralka, telefon komórkowy, winda, samolot. Można nawet zauważyć, że nowe przedmioty, przedmioty wymyślone do nieznanych naszym dziadkom i rodzicom funkcji ewoluują szczególnie szybko. Kuchenka gazowa czy suszarka do włosów służy czasem parę dziesięcioleci, a wymieniamy je na nowe, z grubsza podobne. Natomiast takie przedmioty jak drony, i-pody, noktowizory, promy kosmiczne ewoluują z szybkością dużo większą.

cytat-na-stroniePW2

Obsługujemy to wszystko mając w głowach przestarzałe mózgi zbieraczy ziarenek, łowców jeleni, autorów kamiennego tłuka pięściowego. Dopasowanie funkcji mózgu do funkcji przedmiotów jest coraz trudniejsze, bywa źródłem frustracji, tworzy grupy „odrzuconych przez nowe technologie" przeżywających swoje odrzucenie. Żyjemy w społeczeństwie skomplikowanych mechanizmów, rynku, kredytu, reklamy, samorządów, partii, mafii, wielokulturowości i globalizacji – a mamy mózgi, które dobrze sobie radziły w warunkach rodziny, rodu, plemienia, wędrującej hordy. Od jakich trzydziestu tysięcy lat mózg zmienił się minimalnie.

Ewolucja edukacji – przez stulecia coraz to nowe szkoły, akademie, kursy i warsztaty, modele postaw dydaktycznych – to wszystko ma przygotować nasze mózgi do życia we współczesności, w strukturach państwa, w dostępie do kultury. A przestarzałe mózgi wloką za sobą chcenia, instynkty, lęki z epok dawno minionych. Ze współczuciem patrzymy na tych, którzy nie wytrzymują nowoczesności, jej ciśnienia i zgiełku. Chorują, reagują agresją, nerwicami, sypią w siebie piguły na sen, na pobudzenie, antydepresanty. Dopalaczami próbują zatkać szczerbę między sobą a uciekającym światem. Wpadają w uzależnienia, rozsypują się przy niepowodzeniach.

Pamiętajmy o ewolucji. Mamy mózgi z dawnych czasów. One nie wytrzymują wszystkiego. Są arcydziełami Bożej inteligencji, potrafią zrobić sondę, posłać ją na daleką kometę, potrafią zrobić film o tym pokazujący to lepiej, niż było naprawdę. Są arcydziełami Bożej dłoni, ale wymagają szacunku, ostrożnej obsługi. Stara filiżanka z chińskiej porcelany wytrzymała dwie wojny, jedenaście przeprowadzek, ale była szanowana. Nie można jej myć razem z garami po barszczu. Nie można jej wycierać patrząc w TV.

No to szanujmy te nasze zabytkowe wspaniałe mózgi. I dajmy im czasem wypocząć w leśnej ciszy, jak kiedyś.

Piotr Wojciechowski

Autor urodził się w 1938 r. w Poznaniu, prozaik, reżyser filmowy, publicysta kulturalny, felietonista "Więzi i "Workshop". Absolwent dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego oraz reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi. W 1978 roku otrzymał nagrodę fundacji im. Kościelskich. Stale publikuje teksty na "Święto Stworzenia". Mieszka w Warszawie.

kometa-sonda-640px2

aut. R Kurtz/ Flickr/ CC BY-NC-ND 2.0